Ratownicy boją się o zdrowie bliskich. Apelują, by nie zatajać możliwości zakażenia koronawirusem oraz o wydzielenie pomieszczeń oczekiwania na wyniki testów
Załogi karetek pogotowia z powiatu nyskiego boją się o zdrowie swoich bliskich. Aby ograniczyć ryzyko rozprzestrzeniania koronawirusa, apelują do rządzących o wydzielenie pomieszczeń noclegowych, w których mogliby oczekiwać na wyniki testów po wyjazdach o podwyższonym ryzyku.
- W tym przypadku powinniśmy powiadomić sanepid. Członkowie zespołu powinni zostać poddani czasowemu odizolowaniu do czasu potwierdzenia wyniku badań. Nie mamy takiego miejsca oficjalnie wydzielonego, gdzie moglibyśmy czekać. Powinniśmy się udać do domów, a nie chcielibyśmy narażać swoich rodzin - tłumaczy.
Z wnioskiem w tej sprawie zwrócił się do władz nyskiego starostwa powiatowy radny Platformy Obywatelskiej Daniel Palimąka.
- Warto przygotować pokoje, w których personel medyczny, ale również i policja czy straż pożarna, będą mogli przeczekać ten okres. Można tutaj wykorzystać nasze placówki oświatowe, ale również zrobić to przy współpracy z ośrodkami turystycznymi - przekonuje.
Władze powiatu na razie nie planują przygotowania tego typu miejsc. Jak tłumaczy wicestarosta Damian Nowakowski, w regionie funkcjonują już miejsca kwarantanny, a tworzenie osobnych ośrodków dla poszczególnych grup zawodowych jest niemożliwe.
- Ciężko jest mi wymyślić jakieś inne rozwiązanie, żeby na przykład dla ratowników medycznych stworzyć takie miejsce, gdzie oni po skończonym dyżurze udają się do takiego miejsca. Jeżeli ktoś wie, że może być zarażony, powinien to zgłosić, być w tej kwarantannie i poddać się oczywiście testom - wskazuje.
Aby ci, którzy niosą pomoc, mogli nadal ratować nasze życie, najważniejsza jest odpowiedzialność wśród pacjentów. Dlatego też ratownicy proszą, by podczas wzywania karetki informować o możliwym zakażeniu koronawirusem. To pozwoli na wcześniejsze przygotowanie zabezpieczeń, które ochronią załogę karetki przed zachorowaniem.