Tomasz Wróbel, radny klubu Arkadiusza Wiśniewskiego, podkreśla, że cały świat ma problem ze śmieciami, a system musi być samofinansujący się.

- Problem odpadów jest olbrzymi i żeby poradzić sobie z nim oraz nie tonąć w śmieciach, jak niektóre miasta typu Warszawa czy Neapol, trzeba zastosować podwyżki. One muszą iść proporcjonalnie i wiemy, że nie odbiegają od stawek w innych miastach.

Przemysław Pospieszyński, przewodniczący klubu radnych Platformy Obywatelskiej, podkreśla, że jego klub nie zgadza się na tak drastyczną podwyżkę,

- W tym roku moglibyśmy podnieść o 2 złote stawkę za odpady segregowane, a za rok o kolejne 2 złote - wtedy mieszkańcy mogliby poniekąd przyzwyczaić się. Poza tym proponowaliśmy na komisji zmianę systemu naliczania opłat. Mówiliśmy o naliczaniu za odbiór śmieci na podstawie zużycia wody. Wtedy uszczelnilibyśmy system, bo na wodzie nie da się oszukać.

Klub radnych Prawa i Sprawiedliwości również był przeciwko podwyżkom. Michał Nowak uważa, że miasto podnosi stawki, a wpływy będą większe niż potrzeba do bilansowania systemu.

- Z segregowaniem i niesegregowaniem odpadów jest wiele problemów. Wielu ludzi zgłasza mi, że oni segregują, a wszystko ląduje w jednym worku śmieciarki. To może demotywować. Po drugie faktycznie trudno jest przypilnować segregacji w spółdzielniach mieszkaniowych, a tam żyje najwięcej ludzi.

Aktualnie za wywóz śmieci segregowanych mieszkańcy Opola płacą 13 złotych, a za zmieszane 20 złotych.