Strzelce Opolskie: Strzały z wiatrówki do kotów, psy porzucone pod sklepem
Nie tak dawno w Strzelcach Opolskich ktoś rozrzucił kiełbasy naszpikowane żyletkami, a wczoraj nie dość, że nieznana osoba strzelała z wiatrówki do kotów, to dwa psy porzucono pod jednym z supermarketów.
Ostrzeżenie dla właścicieli zwierząt, o tym, że ktoś strzela z wiatrówki do kotów, pojawiło się na stronie Stowarzyszenia Strzelce Zwierzętom.
- Informację dostaliśmy od właścicielki kota – mówi Magdalena Żelazna ze stowarzyszenia. – Mieszkanka Nowej Wsi poinformowała nas, że jej kot został postrzelony z wiatrówki. Kotek trafił do weterynarza, na zdjęciu wyszło że faktycznie był postrzał. Miał kociak szczęście, że śrut trafił w mięśnie a nie na przykład w powłoki brzuszne.
To nie pierwsza taka sytuacja, gdy na Nowej Wsi ktoś strzela z wiatrówki do zwierząt.
Z kolei wczoraj wieczorem nieznane osoby zostawiły przywiązane pod jednym z supermarketów dwa psy – małego kundelka i nieco większego psa przypominającego labradora.
- Przy mniejszym zostawiona była nawet puszka karmy – mówi Monika Szadkowska, pracownica marketu. – Ktoś je ewidentnie porzucił. Jeden był przywiązany przy paczkomacie, z boku od wejścia, a drugi przy hydrancie. Klienci zareagowali, skontaktowali się z naszą informacją a pracownicy informacji z ochroną, która zaczęła wywoływać właścicieli tych psów, żeby ktoś się po nie zgłosił, żeby tam nie zostały.
Dzięki szybkiej reakcji klientów i obsługi, właściciel większego zwierzęcia zreflektował się i zabrał je do domu. Drugi został przygarnięty przez jednego z klientów.
- Informację dostaliśmy od właścicielki kota – mówi Magdalena Żelazna ze stowarzyszenia. – Mieszkanka Nowej Wsi poinformowała nas, że jej kot został postrzelony z wiatrówki. Kotek trafił do weterynarza, na zdjęciu wyszło że faktycznie był postrzał. Miał kociak szczęście, że śrut trafił w mięśnie a nie na przykład w powłoki brzuszne.
To nie pierwsza taka sytuacja, gdy na Nowej Wsi ktoś strzela z wiatrówki do zwierząt.
Z kolei wczoraj wieczorem nieznane osoby zostawiły przywiązane pod jednym z supermarketów dwa psy – małego kundelka i nieco większego psa przypominającego labradora.
- Przy mniejszym zostawiona była nawet puszka karmy – mówi Monika Szadkowska, pracownica marketu. – Ktoś je ewidentnie porzucił. Jeden był przywiązany przy paczkomacie, z boku od wejścia, a drugi przy hydrancie. Klienci zareagowali, skontaktowali się z naszą informacją a pracownicy informacji z ochroną, która zaczęła wywoływać właścicieli tych psów, żeby ktoś się po nie zgłosił, żeby tam nie zostały.
Dzięki szybkiej reakcji klientów i obsługi, właściciel większego zwierzęcia zreflektował się i zabrał je do domu. Drugi został przygarnięty przez jednego z klientów.