- Nasze postulaty od kilku lat są takie same - powiedział Damian Szepelawy, ratownik medyczny pracujący w Nysie. – Od kiedy zawiązał się Komitet Protestacyjny Ratowników Medycznych próbujemy ustabilizować własną sytuację zawodową, ustawową, wynagrodzeniową w Państwowym Systemie Ratownictwa Medycznego. Przede wszystkim uformowanie nas w systemie prawnym, czyli m.in. powołanie samorządu ratownictwa medycznego. Jednocześnie ważna jest stabilizacja finansowania tego ogniwa zabezpieczenia medycznego w kraju. Warunki pracy są zróżnicowane. Zależą od możliwości finansowych placówki, gdzie jesteśmy zatrudnieni. W tej kwestii nie ma stabilizacji ze strony państwa. Wszystko to zostało zrzucone na dyrektorów szpitali, czy jednostek, gdzie pracujemy. Oni odpowiadają za jakość i warunki pracy. Jako ratownicy medyczni przedstawiliśmy nasze oczekiwania płacowe. Sejm odrzucił poprawki do ustawy zgłoszone w Senacie. Wprowadza teraz ustawę o minimalnym wynagrodzeniu w służbie zdrowia. Pozbawia się nas dodatku, który komitet protestacyjny wyżebrał od ministerstwa zdrowia.
Brak oczekiwanych rozwiązań systemowych powoduje odejścia z tego zawodu i deficyt ratowników medycznych.
- Wielu ratowników przekwalifikowuje się. Rezygnują z zawodu ze względu m.in. na płace. Dużo jest też sygnałów z uczelni, że nie ma naborów na te kierunki kształcenia. Powodem jest brak perspektyw dla młodych ludzi, którzy chcieliby stabilizować swoje życie zawodowe. W tym najgorszym okresie pandemii pracowaliśmy w systemie ponadnormatywnym przekraczając wszelkie zasady BHP – mówił Damian Szepelawy.
Ratownicy medyczni są nieraz atakowani słownie i fizycznie w sytuacjach, gdy udzielają pomocy. Czy jest odpowiednia ochrona prawna wykonujących ten zawód?
- M.in. o to też zabiegamy. Jest szkicowo zapisane w prawie, że w momencie wykonywania czynności zawodowych jesteśmy funkcjonariuszami publicznymi. Agresja pacjentów to w naszym zawodzie niemal chleb dnia codziennego. W czasie pandemii ta agresja nie była spowodowana chorobą, ale niemocą sytemu. Duszący się pacjenci oczekiwali po kilka, kilkanaście godzin na pomoc z naszej strony. W tym czasie byliśmy zajęci innym zdarzeniem, czy chorym, do którego nas wezwano – powiedział Szepelawy.
Czy ratownictwo medyczne przygotowane jest na kolejne fale pandemii?
- Są zasoby magazynowe sprzętu, który został zgromadzony po wcześniejszych falach zakażeń. Czy jednak ratownicy medyczni będą tak mocno zaangażowani i wydolni zdrowotnie? Na to pytanie nie odpowiem – stwierdził nasz rozmówca.