- Po wyborach w 2010 roku Platforma Obywatelska uzyskała bardzo wysoki wynik, ale do samodzielnego rządzenia zabrakło 3 mandatów - przypomniał prof Adam Drosik. - Możliwości dobrania koalicjanta były znacznie większe niż obecnie bo wówczas 6 radnych miała MN, 5 radnych SLD i 5 radnych miało PiS, byli jeszcze radni PSL. Ówczesny lider SLD Tomasz Garbowski porozumiał się z marszałkiem Józefem Sebestą w sprawie stworzenia koalicji - dodał autor artykułu "Wielka koalicja, czyli nie chcą, ale (na razie) muszą" opublikowanego w "Gra o regiony. Wybory do sejmików województw w 2010 r."
- Szokujące było to, że nagle nie przedłużano koalicji, która funkcjonowała do tej pory.
A koalicja z SLD przetrwała miesiąc, bo niektórzy radni tej partii byli bardziej opozycyjni niż koalicyjni. A w międzyczasie koalicję w sejmiku powiększono o MN i zrobiło się "za ciasno", więc niewielki pretekst jaki dał Sojusz Lewicy Demokratycznej pozwolił, aby wyrzucić tę partię z układu - przypomina prof. Drosik.
Prof. Drosik przypomniał także, że Mniejszość Niemiecka jest wybierana do władz województwa, władz powiatów i gmin przez mieszkańców regionu, a w wyborach samorządowych nie ma żadnych przywilejów z racji bycia mniejszością.
- Kandydaci na listach wyborczych Mniejszości Niemieckiej mają obywatelstwo polskie, mają więc czynne i bierne prawo wyborcze. Na Opolszczyźnie stanowią zwartą grupę a w wielu gminach stanowią większość i to pozwala im zdobywać mandaty w wyborach.