- Za rozdziałem Kościoła od państwa przemawia głównie patologia kościelna, która obecna jest w całej Polsce. Kościół już od kilkudziesięciu lat systemowo kryje pedofilie. Utrudnia państwowym instytucjom śledztwa w tej sprawie. Instytucja ta nie zasługuje na pieniądze z budżetu państwa. Jej hierarchowie nie zasługują, aby ich zapraszać na państwowe wydarzenia – uważa Amadeusz Hofman z Federacji Młodych Socjaldemokratów.
- Podstawą dla relacji państwa z Kościołem jest Biblia, która daje jasną odpowiedź w tej sprawie. Pan Jezus powiedział, aby oddać Bogu, to co jest boskie, a cesarzowi, co cesarskie. Pewien rozdział Kościoła od państwa powinien być. We wzajemnych relacjach obie te instytucje mogą sobie szkodzić. Lwia część Polaków jest katolikami lub wyznawcami innych Kościołów chrześcijańskich. Kościół katolicki jest mocno związany z tożsamością Polski i jej historią. Takie mówienie, które bardzo często pojawia się dzisiaj, że ksiądz to pedofil jest bardzo krzywdzące. Statystyki skazanych za to przestępstwo duchownych pokazują, że ich odsetek jest mniejszy niż w innych grupach zawodowych. Takie uogólnienie ze strony lewicy jest przykładem wrzucania wszystkich do jednego worka - powiedział Jan Zimoch z Młodej Prawicy.
- Podstawą rozdziału państwa od Kościoła jest konkordat z 1993 roku. Wyraźnie mówi, że taki rozdział państwa od Kościoła obowiązuje w naszym kraju. Powinniśmy to przestrzegać - powiedział Grzegorz Bierczak ze Stowarzyszenia Młodzi Demokraci.