- To sukces dla całej Polski. Chyba wszyscy się cieszymy, powinniśmy otwierać szampana. To 750 miliardów - tak efekty szczytu unijnego ocenił Grzegorz Krukowski z Forum Młodych Prawa i Sprawiedliwości. Dodał, że to znacznie więcej niż wynegocjował swego czasu premier Jerzy Buzek.
- Ja przy tej okazji podratuję pana premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie definicji praworządności – zastrzegł z kolei Amadeusz Hoffman z Lewicy. Jego zdaniem w Polsce praworządności nie ma, a wypłata funduszy unijnych uzależniona będzie właśnie od praworządności.
- Uważam, że jest to znaczący sukces w historii Polski – podkreślił Krzysztof Grudzień z Solidarnej Polski. Uznał, że na szczycie unijnym udało się wynegocjować wielki kawał finansowego toru, który pozwoli w najbliższych latach modernizować Polskę.
- To będzie 1/6 albo 1/7 rocznego budżetu Polski. Kwota poważna, ale nie oszałamiająca – powiedział Michał Maliński z Konfederacji - Ruchu Narodowego. Jego zdaniem te pieniądze przyznano w zamian za pewne zobowiązania, na przykład na rzecz utraty suwerenności podatkowej.
- Dla jednych sukces, dla drugich klęska. Dla jednych miarą jest to, dla drugich co innego - ocenił Tomasz Wiciak z Polskiego Stronnictwa Ludowego. Podkreślił, że owszem, Polska poszła na pewne ustępstwa, ale otrzyma ogromne środki. Teraz problem w tym, by te pieniądze racjonalnie zainwestować.
Tobiasz Gajda z Młodych Demokratów z kolei powiedział: - Dziwi mnie troszkę hurraoptymizm kolegów z Prawicy. Dodał, że powiązanie wypłaty środków będzie związane z kwestią tak zwanej praworządności. Ponadto kolejnym ograniczeniem będzie brak postępów w osiąganiu neutralności klimatycznej.