Bortniczuk: do teatrów wszyscy dopłacamy, dlaczego sport mamy traktować inaczej
Do teatrów też wszyscy w Polsce dopłacamy, dlaczego nagle mamy traktować sport inaczej - powiedział w poniedziałek w Mikołajkach minister sportu Kamil Bortniczuk, mówiąc o dofinansowaniu klubów sportowych przez lokalne samorządy.
"Jednostka samorządu - czy to rada miasta, czy prezydent - ma wolną wolę do podejmowania decyzji i dysponowania swoimi budżetami" - powiedział szef resortu sportu odpowiadając na pytanie, czy samorządy lokalne powinny dofinansowywać kluby sportowe.
"Do teatrów też wszyscy w Polsce dopłacamy. Dlaczego nagle mamy traktować, że sport inaczej. To jest bardzo podobna sprawa do funkcjonowania teatru. I tak jak dla klubu piłkarskiego należy wybudować stadion, tak dla teatru należy wybudować siedzibę. Tak jak dla klubu sportowego należy utworzyć drużynę, tak dla teatru należy zatrudnić aktorów i scenarzystów. Tak jak w teatrze odbywają się spektakle, które gromadzą ludzi, którzy akurat gustują w tego typu rozrywce, tak na stadionach odbywają się mecze, które gromadzą ludzi i zapewniają innego rodzaju rozrywkę" - mówił minister Bortniczuk w Mikołajkach podczas Europejskiego Kongresu Samorządów.
Pytał, dlaczego nie ma takiej dyskusji na temat tego, jaka jest granica zaangażowania samorządów w kulturę i czy jest granica powyżej której teatrów, filharmonii czy opery nie należałoby wspierać. "Dlaczego tylko sportu czy piłki nożnej taka dyskusja dotyczy" - dodał.
"Chcącemu nie dzieje się krzywda. Jeśli prezydent np. Wrocławia ma do dyspozycji wielki stadion, który musi co tydzień czy raz na dwa tygodnie zapełnić kibicami i zapewnić imprezę, która się tam będzie cyklicznie odbywać i wybrał tę drogę, by finansować zawodowy klub piłkarski, czy bezpośrednio z budżetu, czy z budżetu spółek gminnych i uzupełniać budżet rynkowo, i jeżeli akceptują to jego wyborcy, to dlaczego nie" - podkreślił minister Bortniczuk.
Wskazał, że "jedyną granicą, jaką widzi to granica zdrowego rozsądku i interesu włodarza miasta".
"Jak rozumiem, jeśli granicę tę przekroczy, to przegra następne wybory, bo przestanie mieć poparcie społeczne" - podsumował szef resortu sportu i turystyki.(PAP)
autor: Agnieszka Libudzka
"Do teatrów też wszyscy w Polsce dopłacamy. Dlaczego nagle mamy traktować, że sport inaczej. To jest bardzo podobna sprawa do funkcjonowania teatru. I tak jak dla klubu piłkarskiego należy wybudować stadion, tak dla teatru należy wybudować siedzibę. Tak jak dla klubu sportowego należy utworzyć drużynę, tak dla teatru należy zatrudnić aktorów i scenarzystów. Tak jak w teatrze odbywają się spektakle, które gromadzą ludzi, którzy akurat gustują w tego typu rozrywce, tak na stadionach odbywają się mecze, które gromadzą ludzi i zapewniają innego rodzaju rozrywkę" - mówił minister Bortniczuk w Mikołajkach podczas Europejskiego Kongresu Samorządów.
Pytał, dlaczego nie ma takiej dyskusji na temat tego, jaka jest granica zaangażowania samorządów w kulturę i czy jest granica powyżej której teatrów, filharmonii czy opery nie należałoby wspierać. "Dlaczego tylko sportu czy piłki nożnej taka dyskusja dotyczy" - dodał.
"Chcącemu nie dzieje się krzywda. Jeśli prezydent np. Wrocławia ma do dyspozycji wielki stadion, który musi co tydzień czy raz na dwa tygodnie zapełnić kibicami i zapewnić imprezę, która się tam będzie cyklicznie odbywać i wybrał tę drogę, by finansować zawodowy klub piłkarski, czy bezpośrednio z budżetu, czy z budżetu spółek gminnych i uzupełniać budżet rynkowo, i jeżeli akceptują to jego wyborcy, to dlaczego nie" - podkreślił minister Bortniczuk.
Wskazał, że "jedyną granicą, jaką widzi to granica zdrowego rozsądku i interesu włodarza miasta".
"Jak rozumiem, jeśli granicę tę przekroczy, to przegra następne wybory, bo przestanie mieć poparcie społeczne" - podsumował szef resortu sportu i turystyki.(PAP)
autor: Agnieszka Libudzka