Marszałek Andrzej Buła nie będzie reprezentował Opolszczyzny w Parlamencie Europejskim. Do sukcesu zabrakło mu około 11 tysięcy głosów. Opolski kandydat, który startował z 4 miejsca Koalicji Europejskiej zdobył 59 tysięcy głosów.
Wczoraj (26.05) wieczorem pierwsze sondaże dawały mu miejsce w europarlamencie, natomiast dzisiaj rano wynik zweryfikowano na jego niekorzyść - W niedzielę była eksplozja gratulacji, do tego stopnia, że o godzinie drugiej wyłączyłem telefon - mówi samorządowiec.
W poniedziałek (27.05) Państwowa Komisja Wyborcza podała, że z okręgu dolnośląsko-opolskiego do PE dostali się Janina Ochojska (KE), Anna Zalewska (PiS), Beata Kempa (PiS) i Jarosław Duda (KE).
Mimo to lider PO na Opolszczyźnie Andrzej Buła podkreśla, że wynik wyborczy traktuje jako życiowy sukces. Dlaczego nie poszedł w ślady Danuty Jazłowieckiej?. Jego zdaniem winna temu jest wyższa frekwencja.
- Gdybym wczoraj otrzymał mniej niż 38 tysięcy głosów, czyli tyle ile ostatnio w wyborach (2014) zdobyła Pani Danuta Jazłowiecka, to miałbym wyrzuty sumienia, natomiast ja zdobyłem ponad 58 tysięcy, czyli o 20 tysięcy głosów więcej. Ponadto startowałem z 4 miejsca, natomiast Danuta Jazłowiecka była wówczas na drugim miejscu. To pokazuje, że nie zmarnowałem swojej szansy - twierdzi Andrzej Buła.
Politolog Uniwersytetu Opolskiego dr Błażej Choroś oceniając wynik wyborczy KE uważa, że przy takim ułożeniu listy, Andrzej Buła nie miał większych szans na zwycięstwo. - Na ostatniej prostej bolesny cios Andrzejowi Bule zadał Arkadiusz Wiśniewski, ale moim zdaniem to nie przesądziło o tym że nie zdobył mandatu.
Lider PO w regionie przyznał, że w kampanii zauważył brak wsparcia ze strony pozostałych członków Koalicji Obywatelskiej, szczególnie przy konflikcie z prezydentem Opola Arkadiuszem Wiśniewskim.