- Sytuacja jest o tyle dziwna, że w momencie kiedy pojawiły się sygnały, że coś jest niejasnego, niewłaściwego się dzieje z przetargiem na dostawę energii nagle pojawiły się osoby, czy osoba, które zaczęły oskarżać, mówić, że to ja jestem tym mobberem - dodał.
Prezes WiK zaznaczał, że jest wymagający wobec siebie i wobec pracowników. W celu wyjaśnienia sprawy mobbingu powołał niezależną komisję.
Jolanta Pałosz, była wiceprezes spółki odniosła się do publikacji "Czas na Opole" gdzie napisano, że także ona była wielokrotnie na oczach pracowników upokarzana.
- Pierwszy raz o tym słyszę. Gdybym była upokarzana czy mobbingowana, to pewnie bym o tym wiedziała. Kategorycznie zaprzeczam, to kuriozalne stwierdzenie.
Jeśli chodzi o przetarg, w którym wygrała firma, która wycofała się z niego po 9 dniach, to prezes WiK, jak mówi, zaczął o tym mówić na początku kwietnia, po tym jak został zrobiony audyt, który stwierdził, że doszło prawdopodobnie do naruszenia przepisów związanych z prowadzeniem przetargu.
- Zgłosiłem to do prokuratury. Przetarg był rozstrzygany w zeszłym roku. Ostatnie 3 miesiące byłem na chorobowym - mówił Ireneusz Jaki. - Czas kiedy się dowiedziałem o tym, był dość utrudniony. Na polecenie Państwa wiceprezesów miałem utrudniony dostęp do dokumentów związanych z przetargiem. Jest to możliwe, bo w ładzie korporacyjnym, jeśli jest 3 członków zarządu, a dwóch ma odmienne zdanie, to jest proste 2:1.
Prezes WiK powiedział, że wiceprezesi dzwonili do pracowników, mówili żeby nie udzielać mu informacji, lekceważyć prośby o dokumenty. Podkreślał, że firma, która przetarg wygrała nie powinna być do niego dopuszczona z powodu braków formalnych. Jak mówił, to firma z szemraną przeszłością, to firma, która do tej pory nie była kontrahentem WiK, pojawiła się - jak mówi prezes Jaki - znikąd.
Prezes Wodociągów i Kanalizacji był obecny na posiedzeniu zarządu w styczniu, kiedy to pojawił się temat zawarcia ugody z firmą.
- Pani Maślak zarekomendowała, że trzeba szybko zawrzeć ugodę z firmą, bo może jej za chwilę nie być. Lepiej wziąć milion, niż nic. Następnego dnia Państwo z zarządu podpisali ugodę – mówił Ireneusz Jaki. - Spółka straciła przez to niecałe pół miliona – dodaje bo uważa, że dostawca energii, o którym mowa powinien zapłacić 1.5 mln zł kary.
Gość Radia Opole powiedział także, że zaczął sprawdzać wtedy ten przetarg.
- W kwietniu jest audyt tego przetargu. I robię to, co robię.
Od momentu rezygnacji firmy wybranej w przetargu, jak mówi Ireneusz Jaki, były ogłaszane kolejne przetargi na dostawę energii, kolejne postępowania nie są w stanie wybrać wykonawcy, dostarczyciela prądu.
- Są obecnie tak zwane umowy rezerwowe, mamy zagwarantowany prąd. Różnica polega na tym, że wtedy było 470 zł za mW, a w tej chwili to jest ponad 1300 zł za mW. W przeciągu 4 miesięcy spółka straciła 1 mln 300 tys. To odbija się bardzo na kondycji finansowej spółki, to może się przełożyć na ceny wody i ścieków w Opolu dla mieszkańców. Spółka jest w trudnej sytuacji. Jeszcze miesiąc temu koszty energii w kosztach całej spółki były na poziomie 5,8% a dzisiaj są na poziomie 12.8% - wskazywał prezes Jaki. Jak dodał podwyżki cen wody mogą sięgać 20 %.
W programie poruszyliśmy także kwestię zwalniania kobiet wracających do pracy po urodzeniu dziecka, lub przenoszenia ich na inne stanowiska w firmie. Prezes Jaki powiedział, że sprawę wyjaśnia. Zaznaczył jednocześnie, że WiK prowadzi politykę prorodzinną.
- Wprowadziłem po 2018 roku tak zwane becikowe i nie było takiej sytuacji że panie wracały i dostawały wynagrodzenie. Przykładem może być siostra prezydenta, która po kilku miesiącach pracy poszła na urlop macierzyński, wróciła na swoje stanowisko, dostała podwyżkę – powiedział prezes Jaki.
- To o czym słyszymy, co czytamy, to przekroczenie granic przyzwoitości. Spotkamy się z tym portalem (Czas na Opole, red.) w sądzie. Poproszę, aby na pierwszej rozprawie stawił się prezydent z siostrą, żeby powiedziała, jak wygląda to "nękanie" – zapowiedział.
Gość Otwartego Mikrofonu odniósł się także do sprawy zwolnienia głównego księgowego w czasie, gdy do spółki weszła policja.
- Zastanawiałem się nad wypowiedzeniem dla tego pana, ale postanowiłem przemyśleć sprawę. W momencie, kiedy jest on w gronie osób podejrzewanych o możliwość popełnienia przestępstwa, to nie miałem wyjścia – powiedział prezes WiK. Księgowy dostał wypowiedzenie dyscyplinarne, jednym z powodów był brak nadzoru nad przetargiem w sprawie energii.
Prezes miejskiej spółki Wodociągi i Kanalizacja pytany o nagrody i miejsca w rankingach, w których spółka była oceniana wysoko był płatne i zależały od tego ile się zapłaciło. Miało na to zostać wydanych ponad 100 tysięcy złotych.
- Mam pismo, gdzie kierownik marketingu pisze, że rankingi na najlepszą spółkę w Polsce w swojej branży są bezpłatne. Wspomniana kwota, która się pojawia to są płatne reklamy wynikające z kontraktu na modernizację. Jesteśmy zobowiązani informować o postępie prac. Mało tego. W ramach tego WiK swoje reklamy, płaci portalowi Czas na Opole – powiedział Ireneusz Jaki.