26 listopada według prognoz liczba zachorowań w regionie może wynieść ponad tysiąc dziennie.
- Modele matematyczne nie są budujące. Już zeszłotygodniowy pokazywał wzrosty, a ten dotyczący obecnego tygodnia jest alarmistyczny - ocenił wojewoda Kłosowski. - Przodujące są tutaj Opole, i powiat ziemski opolski, Kędzierzyn-Koźle, Brzeg i Nysa. Tam wzrost będzie największy.
Prognozy przygotował prof. Barton, który wykonywał takie prognozy w poprzednich falach również dla rządu czeskiego i słowackiego. Jak zaznaczył gość Radia Opole niestety duża liczba zakażeń jest w powiatach, w których zaszczepiony jest duży odsetek populacji.
- Opole jest miejscem pracy dla mieszkańców całego województwa, w tym z powiatów, w których wyszczepialność jest niewielka. Podobnie Kędzierzyn-Koźle, gdzie wielu mieszkańców pracuje na śląski. Może więc dochodzić do transmisji - powiedział wojewoda opolski i dodał, że cały czas zabezpieczane są dodatkowe łożka "covidowe".
Wczoraj uruchomiono 70 miejsc w szpitalu w Kup, w sobotę będzie uruchomionych 65 łóżek 116 Szpitala Wojskowego w Opolu.
- Bardzo serdeczne podziękowania dla dyrektora szpitala w Głubczycach i panu staroście. Tam szpital zwiększył liczbę łóżek o 20. Działamy tak, żeby zabezpieczyć miejsca dla pacjentów z covid ale także dla pacjentów z innymi schorzeniami - powiedział gość Radia Opole.
Od poniedziałku (29.11) 200 łóżek covidowych będzie w szpitalu w Kędzierzynie-Koźlu. To szpital, który był na ostatnim miejscu listy kolejności odmrażania miejsc.
- Spodziewamy się, według analiz matematyków, że szczyt 4 fali będzie nieco spłaszczony i potrwa około 2 lub 3 tygodni. Nie ma zmartwienia, żeby dla kogokolwiek zabrakło łóżka covidowego czy tlenu - zapewnił Sławomir Kłosowski.
W internetowej części rozmowy odniósł się do zarzutów opozycji, która mówi o tym, że rząd nic nie robi w walce z 4 falą.
- Jestem przedstawicielem rządu w terenie, opowiadałem przed chwilą co robię w regionie, cóż więcej mogę dodać.
Pytany o to czy wprowadzanie lock downu było by dobrym rozwiązaniem powiedział:
- Próby wprowadzenia obostrzeń w Holandii skończyły się użyciem policji, strzałami ostrzegawczymi, użyciem armatek wodnych. Nikt nie chciałby takich obrazków w kraju, tym bardziej, że nie mamy w dalszym ciągu łatwej sytuacji na granicy białoruskiej. Tego typu dezorganizacja wewnątrz kraju najbardziej cieszyłaby Putina i Łukaszenkę i nie sprzyjałaby sprawności zarządzania krajem. Łatwo, nie ponosząc odpowiedzialności proponuje się różne rozwiązania - powiedział wojewoda opolski Sławomir Kłosowski.