- Trzeba przyjechać do kolegów, którzy też nie mają swojego przedstawiciela w regionie. Trzeba podzielić się swoją wiedzą, doświadczeniem politycznym i opowiedzieć jak przygotować się do kampanii, niezależnie czy wybory będą wiosną czy w normalnym trybie. Chce powiedzieć kolegom jak wykorzystać te atuty, które mają poprzez pracę, którą wykonują – mówiła poseł Mucha.
Czy poseł Joanna Mucha podobnie jak poseł Hanna Gill Piątek, która niedawno również wizytowała Opole, będzie pomagała rozwiązać tutejsze problemy? - Nie, moja wizyta ma raczej charakter "narzędziowy". 14 lat w parlamencie, 5 kampanii wyborczych osobistych i kilkanaście, które prowadziłam dla innych lub dla różnych grup – tym chce się podzielić - odpowiedziała posłanka.
- My w PL 2050 spotkaliśmy ze sobą ludzi, którzy są działaczami społecznymi, którzy pracują jako wolontariusze i organizują różne akcje. To np. nauczanie zdalne dla dzieci w pieczy zastępczej, rozwiązanie problemów osób w kryzysie bezdomności czy choćby akcje zbierania śmieci. Oni nie mają doświadczenia politycznego, od tego jesteśmy my – mówił gość Radia Opole.
- W naszej partii jest trochę inaczej; politycy uważają, że są służebni wobec naszych społeczników. Od 2 miesięcy nie miałam wolnego weekendu, bo trzeba pojechać do naszych ludzi i rozmawiać jak przełożyć tę pracę społeczną na wynik wyborczy – dodała poseł Joanna Mucha.
W dalszej część posłanka opowiadała, że nie zamierza wrócić do Platformy Obywatelskiej i o sytuacji na polsko-białoruskiej granicy o którym żywo dyskutuje się np. w Lublinie gdzie posłanka mieszka.