- Podwyżka była oczekiwana i pewna. Przed posiedzeniem RPP mieliśmy przepychanki polityczne, ekonomiści zwracali się do Rady, żeby podwyższyć stopy, prezes NBP odpierał te propozycje mówiąc, że to nie ma sensu, że czynniki inflacyjne są poza Polską… Od tego jest prezes NBP, żeby studzić nastroje. W ostatnich kilkunastu miesiącach Narodowy Bank Polski jest raczej elementem wsparcia jeśli chodzi o gospodarkę – mówił dr Witold Potwora.
- Byliśmy jednym z ostatnich krajów, który to w ogóle „ruszył”. Te 40 punktów bazowych to nie jest ekstrawagancja, prognozowano, że może być więcej. To raczej sygnał dla rynku, że kończy się czas taniego pieniądza i podaż pieniądza na rynku będzie mniejsza. A jak podwyżka stóp wpłynie na zwykłego obywatela? Standardowy kredyt w Polsce wynosi 330 tys. na 25 lat i przy tego typu warunkach w zależności od banku, rata wzrośnie między 60 a 70 zł. Z sektora bankowego dochodzą informacje raczej nieśmiałe, ale jednak, że marże bankowe mogą się zmniejszyć - mówił Grzegorz Kuliś z BCC.