- Jakie inne wyście mają przedsiębiorcy, którzy są w przededniu bankructwa? - zastanawiał się Grzegorz Kuliś z Bussines Centre Club. - Na pewno przedsiębiorcy nie chcą unikać odpowiedzialności. Apeluję do radiosłuchaczy, żeby ich empatia była po stronie przedsiębiorców, ale musimy być świadomi, że otwierając restauracje i hotele to narażamy się na wzrost zakażeń bo tam transmisja wirusa jest czterokrotnie większa - zaznaczył.
- Nie tylko pracownicy handlu, ale też wielu innych branż chce wrócić do pracy - uważa Grzegorz Adamczyk z NSZZ Solidarność. - Stajemy jednak przed widmem trzeciej fali epidemii, więc takie stopniowe i powolne luzowanie obostrzeń jest słuszne. Nie ma innego wyjścia, jak wytrzymać jeszcze tydzień, czy dwa - dodał.
- To kiepska decyzja, to taka gra w totolotka na chybił trafił - skomentował częściowe luzowanie restrykcji pandemicznych Jerzy Szteliga z OPZZ. - Prof. Gliński puścił oko do swoich podwładnych w galeriach, minister Gowin puścił oko do korporacji. Niedobra decyzja bo jesteśmy dalej w okresie ogromnego zagrożenia. Dobrym rozwiązaniem jest wprowadzanie stanu nadzwyczajnego - uważa.
- W tym momencie, skala zachorowań jest taka, że jesteśmy w żółtej strefie, gdzie dopuszczany jest handel - podkreślił Piotr Pancześnik z Kongregacji Przemysłowo-Handlowej. Dodał, że rozszerzyłby działanie tarczy 3.0, aby przeciwdziałała skutkom prawnym wynikającym z tego że nie są w stanie przedsiębiorcy regulować swoich zobowiązań.