- Mamy takie czasy, że nie do końca parametry ekonomiczne powinny decydować o tym, co powinniśmy robić - zastrzegł Artur Żurakowski.
Deficyt państwa w sumie oszacował na ok. 300 miliardów złotych. Ale rodzi się pytanie, czy w takim razie należy zatrzymać gospodarkę i narazić ludzi na zubożenie a kraj na protesty społeczne, czy pracować w inflacji. Kompromis w tej sytuacji byłby najlepszą receptą.
W ocenie Artura Żurakowskiego wielką rolę do odegrania ma też bank centralny, który powinien stać na straży wartości pieniądza, ale teraz tej roli nie spełnia.
- Spadek PKB Japonii wyniósł 28 procent, deficyt budżetowy Hiszpanii to 87 miliardów euro – Witold Potwora określił sytuację innych krajów w dobie pandemii.
Dodał, że obecna sytuacja wymaga niestandardowych rozwiązań. Deficyt odczuwa nie tylko budżet państwa, ale też na przykład wiele samorządów. Jednak jego zdaniem istnieje szansa na to, by polska gospodarka wyszła z kryzysu wprawdzie poobijana, ale relatywnie do innych krajów - choćby europejskich - w dobrej kondycji.
Ważne, by pojawiły się inne pomysły na gospodarkę. Nasz gość ma nadzieję, że w sprawach gospodarki dojdzie do ponadpartyjnego porozumienia wszystkich sił politycznych.
- Wiemy wreszcie ile mamy tego deficytu, mamy założenia budżetowe na przyszły rok – podkreślił Jerzy Szteliga.
Jego zdaniem polski rząd myśli o wychodzeniu z kłopotów gospodarczych, czego dowodem jest chłodna ocena stanu finansów państwa. Jednak niejasna jest rola banku centralnego, który powinien dbać o wartość rodzime waluty.
Jerzy Szteliga podkreślił, że teraz powinniśmy marzyć o silnym, stabilnym rządzie. I o porozumieniu politycznym ponad podziałami, które da rządowi szansę na efektywne działanie.