Nauka zdalna (i różne jej odmiany) może być dopełnieniem tradycyjnego sposobu kształcenia. Więcej: badania pokazują, że stosowanie różnych metod nauczania daje najlepsze efekty.
- To co się stało od marca do czerwca pokazało, że my do końca nie jesteśmy przygotowani na prowadzenie kształcenia zdalnego – podkreśliła dr Anna Zięty.
Musieliśmy wejść do tej rzeki nagle. Z badań naukowych wynika, że nieprzygotowani byli nauczyciele – często zabrakło im kompetencji technologicznych. Brakowało w szkołach odpowiedniej infrastruktury – szybkiego łącza internetowego. Brakowało platform e-learningowych. Brakowało zasobów, czyli materiałów merytorycznych, za pomocą których moglibyśmy przekazywać wiedzę najmłodszym uczniom.
Nasz gość dodał, że nie da się zrobić kształcenia e-leaningowego w ciągu miesiąca czy dwóch. Nad kursem takim pracuje sztab ludzi przez 6 do 8 miesięcy. A bardziej zaawansowane nawet dłużej.
- Sama mam dziecko w szkole podstawowej i to co obserwowałam, wprawiało mnie czasami w zdumienie – przyznała dr Anna Zięty.
Jako przykład podała przesyłanie zadań w formacie pdf, podczas gdy nauczyciel nawet się nie pokazywał, nie prowadził dialogu z uczniami. A bez tego nie ma mowy o nauce.