11.09.2014 Eugeniusz Hoffman o zabawach rycerskich i plebejskich, pomyśle na opolską basztę i edukacyjnym wymiarze bohurtu
Bohurt to namiastka prawdziwej rycerskiej bitwy, w której naparzają się dwie zbrojne po zęby drużyny. Nasz gość pamięta taki bohurt, w którym było 120 przeciwników po jednej i 80 po drugiej stronie placu. Ponieważ jednak takie starcia kojarzyły się niektórym z kibicowskimi ustawkami, ostatnio obowiązuje zasada, że drużyny są mniejsze a siły bardziej wyważone.
- Czy w czasie weekendowego Międzynarodowego Turnieju Rycerskiego w grodzie pod Byczyną będzie taki bohurt? Zobaczy, ilu zbrojnych do nas zjedzie - mówił Hoffman. - Ale i tak atrakcji nie zabraknie. Będą walki, pokaz średniowiecznego rzemiosła, nauka tańca, pisania gęsim piórem, występy artystów.
Turniej organizowany jest pod hasłem "Swoje chwalicie, cudze poznacie", bo - jak podkreśla nasz gość - działalność bractwa i spółdzielni socjalnej opiekującej się byczyńskim grodem - ma w dużej mierze charakter edukacyjny. W tym przypadku turystów edukować będą między innymi goście z Czech (partnerskie bractwo z Jesenika) i Białorusi, być może także z Ukrainy. Ciekawostką będą także gry i zabawy plebejskie, takie jak mocowanie się na sianie czy "rzut zapałką" (kłodą godną Małego Johna z opowieści o Robin Hoodzie).
Jak opowiada nasz gość, Opolskie Bractwo Rycerskie właśnie wzięło pod opiekę opolską basztę zwaną artyleryjską (ponoć nie do końca trafnie). Chce w niej stworzyć ekspozycję odwołującą się do dziejów regionu a na placu przed basztą - organizować targi staroci.
Posłuchajcie: