Przypomnijmy, że abp Alfons Nossol obchodzi potrójny jubileusz: 85 urodziny, 60-lecie święceń kapłańskich i 40-lecie przyjęcia sakry biskupiej.
- Nie chciałem zostać biskupem - mówił nasz rozmówca. - Przecież nie byłem nigdy wikarym czy proboszczem, a bycie biskupem to przecież bycie proboszczem!
Abp Nossol z nostalgią wspominał jednak najważniejsze momenty swojej biskupiej posługi. Takie jak zaproszenie na Opolszczyznę kardynała Ratzingera, przyszłego papieża Benedykta XVI, który poświęcił malutki kościółek w Choruli i zawsze potem dopytywał się o swoją "opolską katedrę". Przypomniał protesty księży o tradycyjnych poglądach, gdy zakazał przyjmowania pieniędzy podczas kolędy. Jak zaznacza, ta zasada nadal obowiązuje i jest raczej przestrzegana, bo została oficjalnie przyjęta podczas I Synodu Diecezji Opolskiej.
Nasz rozmówca opowiadał też o tym, jak zabiegał o powołanie Uniwersytetu Opolskiego. Ponieważ warunkiem była fuzja dwóch uczelni, a WSI się do fuzji nie kwapiła, bo chciała zostać politechniką, trzeba było powołać do życia filię lubelskiego KUL-u. A to było niemożliwe bez zgody władz partyjnych. I opolski ordynariusz przekonywał pierwszego wojewódzkiego sekretarza PZPR Andrzeja Żabińskiego, że utworzenie katolickiej uczelni będzie służyło interesom Polski na Śląsku, bo Ślązacy mają skłonność do spoglądania na Zachód, a utworzenie filii "wschodniego" KUL-u zmieni ich nastawienie i odciągnie od Zachodu. Choć argumentacja była mocno naciągana, partyjnych aparatczyków udało się przekonać i Opole dostało wymarzony uniwersytet.