Ojciec Ziółek musi wracać do Polski co trzy miesiące, by przedłużyć sobie prawo pobytu w Rosji, bo uzyskanie pozwolenia na czasowy pobyt (na okres trzech lat) nie jest proste, wymaga zdania egzaminu ze znajomości języka, rosyjskiej historii i rosyjskiego prawa.
- Rosjanie bardzo się cenią - żartował nasz gość. - A pytania, zwłaszcza dla Polaka, potrafią być podchwytliwe. Weźmy pytanie o to, kiedy zaczęła się druga wojna światowa.
Nasz gość przypomniał, że przez kilka lat był związany z Opolem - w latach 1994 - 2000 prowadził jezuicki ośrodek Xaverianum. To czas powodzi tysiąclecia, jezuici wspomagali wtedy nie tylko powodzian, ale także tych wspierających powodzian, w tym - dziennikarzy Radia Opole.
- Radio Opole było wtedy prawdziwą ostoją, dlatego w grudniu 1997 otrzymało statuetkę Żar Serca - podkreślił.
Potem ojciec Wojciech został prowincjałem południowej prowincji polskich jezuitów, a następnie, na własne życzenie, trafił do Tomska, by zająć się społecznością syberyjskich katolików. Do tego miasta, które bywa nazywane Syberyjskim Rzymem, trafiało wielu polskich zesłańców, dlatego przed rewolucją jedna trzecia mieszkańców była katolikami. Jezuici opiekują się tam jedną z dwóch (!) katolickich szkół w Rosji i katolicką parafią o powierzchni nieco większej niż powierzchnia Polski.
Dziś najważniejszym zadaniem jest dla nich odbudowa kościółka w Biełastoku, miasteczku założonym przez dobrowolnych przesiedleńców, którzy pod koniec XIX wieku wyjechali na Syberię, bo car obiecał im ziemię. Liczący ponad sto lat drewniany kościółek w tej miejscowości, położonej 220 km od Tomska, spłonął w środę po Wielkiej Nocy.
- Chcemy odbudować go w wersji murowanej, z zapleczem dla kapłana i świetlicą dla dzieci, potrzebujemy 150 tysięcy euro - dodał nasz gość.
Jeśli ktoś chce tę inicjatywę wesprzeć, szczegóły znajdzie tu:
https://belostok-catholic.ru/pl