Mapę, budowaną kawałek po kawałku przez ministerstwo zdrowia, opiniuje specjalny zespół powołany jeszcze przez byłego wojewodę Ryszarda Wilczyńskiego. Pierwszy kontakt z dokumentami przygotowanymi przez resort nie był jednak specjalnie budujący - 125-stronicowqe opracowanie zawierało sporo błędów i pokazało czarno na białym, że z Warszawy nie wszystko widać dokładnie.
- Ale wersja poprawiona po naszych uwagach jest dużo lepsza - ocenia Kolek.
W zeszłym tygodniu do zespołu trafiło opracowanie dotyczące kardiologii - także w tym przypadku dane z Warszawy nie bardzo zgadzały się z danymi, jakimi dysponuje opolski konsultant wojewódzki do spraw kardiologii. Kolek nie chciał mówić o szczegółach, ale dał do zrozumienia, że analitycy z Warszawy pominęli jeden z opolskich ośrodków mających oddział kardiologiczny.
Próbowaliśmy dopytać, co to może oznaczać w praktyce? Czy w wyniku powstania takiej mapy jakimś szpitalom albo szpitalnym oddziałom grozi wypadnięcie z systemu i utrata kontaktu z NFZ. Kolek nie odpowiedział wprost, stwierdził jednak, że skoro praktyka czyni mistrza, to znaczy, że większe ośrodki, które wykonują odpowiednio większą liczbę zabiegów, w naturalny sposób powinny być uprzywilejowane. Bo, jak twierdzi, nie każdy mały szpital musi oferować wszystkie medyczne świadczenia.
Z naszym gościem rozmawialiśmy także o tym, ile NFZ zapłaci za nadwykonania. Przypomnijmy: kilka miesięcy temu Fundusz uprzedził dyrektorów, że może nie zapłacić, bo wartość nadwykonań gwałtownie rośnie.
- Okazało się jednak, że dyrektorzy są zadowoleni z oferty NFZ - mówi nam Kolek.