37-letnia libero zakończyła w kwietniu karierę sportową, jednak została powołana do szerokiej kadry przez trenera polskiej reprezentacji Stefano Lavariniego. Nie uczestniczyła co prawda w zgrupowaniu, ale pozostaje do dyspozycji szkoleniowca w przypadku kontuzji którejś z zawodniczek.

Biało-czerwone w rozpoczynającej się we wtorek Lidze Narodów będą walczyć o powtórzenie sukcesu z ubiegłego roku, gdy po raz pierwszy w historii znalazły się na podium tej imprezy - zajęły trzecie miejsce. Doświadczona siatkarka uważa, że jej młodsze koleżanki będą musiały zmierzyć się z nową w ich przypadku sytuacją, gdyż kibice mają już względem nich większe oczekiwania.

"Trener musi mieć w składzie młodość połączoną z doświadczeniem w imprezach o takiej randze, bo doświadczenia się nie kupi, a też nie można przewidzieć, jak dziewczyny sobie poradzą w przypadku presji, która już teraz będzie na nich ciążyć. Pamiętajmy, że jak się pokaże, że można, to apetyt rośnie w miarę jedzenia i pojawiają się większe oczekiwania. Szkoleniowiec musi się przygotować na to, że nie wiadomo, jak na daną sytuację zareagują jego zawodniczki" - podkreśliła Maj-Erwardt.

W szerokiej kadrze powołanej na ten sezon reprezentacyjny znalazła się Malwina Smarzek, która była jedną z liderek reprezentacji prowadzonych przez wcześniejszych selekcjonerów, jednak w drużynie trenera Lavariniego nie odgrywała do tej pory znaczącej roli. Według Maj-Erwardt 27-letnia atakująca nie jest na skreślonej pozycji i będzie walczyć o miejsce w składzie na najważniejszą imprezę sezonu, czyli igrzyska olimpijskie.

"Im więcej siatkarek ma do dyspozycji trener, im więcej ma możliwości, tym lepiej dla niego. W reprezentacji są osoby, które chcą w niej być, są świadome sytuacji i gotowe pomóc drużynie w jakiejkolwiek formie. Istotne jest to, by znać swoją rolę w zespole. Malwina też ją zna, na pewno stara się na treningach i ciężko pracuje. Nie podda się i będzie rywalizowała o miejsce w wąskiej kadrze, ale później wszystko zależy od szkoleniowca" - zauważyła libero.

Doświadczone siatkarka uważa, że celem polskiej reprezentacji na tegoroczną edycję Ligi Narodów będzie przede wszystkim sprawdzenie zawodniczek pod kątem gry pod presją.

"Szkoleniowiec jest w bardzo komfortowej sytuacji, bo ma już wywalczoną kwalifikację na igrzyska olimpijskie i nie musi się martwić o zdobywanie punktów w Lidze Narodów, tak jak niektóre reprezentacje. Będzie rotował składem, sprawdzał wiele dziewcząt w różnych meczach, żeby zobaczyć, jaka jest ich reakcja na wagę danego spotkania. Trener Lavarini to jest bardzo dobry taktyk, będzie obserwował siatkarki i brał pod uwagę różne czynniki, nie tylko sam występ czysto fizyczny" - zauważyła Maj-Erwardt.

Biało-czerwone są już pewne występu w igrzyskach olimpijskich, więc tegoroczna edycja Ligi Narodów służy przede wszystkim przygotowaniu do najważniejszej imprezy sezonu i ostatecznej selekcji wąskiego składu, który powalczy w Paryżu. Według libero szkoleniowiec Polek ma już jednak w głowie dwunastkę na olimpijski turniej.

"Myślę, że trener ma już swoją wizję, która nie została stworzona jednego dnia, tylko na przestrzeni dłuższego czasu. Wie, jak chce zarządzać, kierować tym zespołem. Na tak ważną imprezę oczywiście będzie patrzył na dyspozycję danych zawodniczek, bo w składzie na igrzyska może być tylko 12 dziewcząt, więc nie może sobie pozwolić na to, żeby do Paryża pojechała jakaś siatkarka, która była w jego głowie, ale nie jest w dobrej formie lub ma jakiś uraz" - podkreśliła.

Podopieczne trenera Lavariniego rozpoczną tegoroczną edycję Ligi Narodów w tureckiej Antalyi meczem z Włoszkami we wtorek. W kolejnych dniach ich rywalkami będą Francuzki, Holenderki i Japonki.(PAP)

Autorka: Monika Sapela

msl/ krys/