Na ostatnie poprzedzające serię trzech meczów w Rugby Europe Championship zgrupowanie trener Christian Hitt wybrał 31 zawodników, ale z przyczyn osobistych lub z powodu urazów do Gdańska nie przyjechali Daniel Gdula (Skra Warszawa), Łukasz Korneć (Pogoń Siedlce), Mateusz Bartoszek (RC Bassin D’Arcachoni) i Bartłomiej Szczukocki (Budowlani Łódź).

W ich miejsce powołani zostali Tom Poźniak (Bristol University RFC) i Arkadiusz Janeczko (Skra). Ostatecznie walijski szkoleniowiec ma do dyspozycji 29 reprezentantów, z których 27 poleci w czwartek do stolicy Rumunii. 15 rugbistów wywodzi się klubów polskich (najwięcej z Ogniwa Sopot - sześciu), pozostali występują za granicą.

Na zgrupowanie przed meczem Rumunią powróciło do kadry kilku zawodników, którzy wcześniej nie mogli dołączyć do reprezentacji ze względu na zobowiązania klubowe we Francji. Konfrontacje REC odbywają się w oficjalnym okienku międzynarodowym, co sprawia, że na obozie stawili się Jędrzej Nowicki (CA Pontarlier Rugby) i Quentin Cieśliński (Lavaur).

„To będzie najdłuższe zgrupowanie w historii polskiej reprezentacji. Obejmie ono wszystkie lutowe mecze w Rugby Europe Championship, zatem potrwa od 29 stycznia do 19 lutego. Dla amatorów, którzy mają swoje zobowiązania, pracę i obowiązki rodzinne, to duże poświęcenie i wyzwanie” – powiedział PAP rzecznik prasowy Polskiego Związku Rugby Kajetan Cyganik.

Bazą biało-czerwonych będzie hotel Novotel Marina w Gdańsku.

„Treningi odbywają się na boisku Ogniwa Sopot oraz na Narodowym Stadionie Rugby w Gdyni, gdzie zmierzymy się z Portugalią i Belgią. Trenerzy przygotowania fizycznego prowadzą też zajęcia w hotelowej siłowni, która jest bardzo dobrze wyposażona i posiada pomieszczenie, które na czas treningów kadra ma na wyłączność” – dodał.

To czwarte, od grudnia, zgrupowanie Polaków przed debiutem w REC. Jednym z elementów przygotowań był rozegrany 20 stycznia w Cardiff mecz kontrolny z reprezentacją Walii do lat 20, który biało-czerwoni przegrali 12:78.

W REC, najwyższym dostępnym poziomie rozgrywek europejskich, rywalizuje osiem drużyn. Polacy trafili do grupy B i w lutym rozegrają trzy spotkania – w sobotę z aktualnym wicemistrzem Rumunią, która w światowym rankingu plasuje się na 20. pozycji, a 11 oraz 18 podejmą w Gdyni, odpowiednio, Portugalię (18.) i Belgię (26.).

Dwie pierwsze ekipy we wrześniu oraz październiku wezmą udział we Francji w Pucharze Świata. Zresztą Rumunia to etatowy uczestnik PŚ – rywalizowała w tym turnieju we wszystkich edycjach od początku imprezy, czyli od 1987 roku, poza 2019 rokiem, kiedy została zdyskwalifikowana za wystawianie zawodników nieuprawnionych do reprezentowania kraju.

Większość rugbistów rumuńskich występuje na boiskach Francji, zarówno w najwyższej i uważanej za najsilniejszą ligę świata - Top14, jak i na niższych poziomach, gdzie również mają kontrakty zawodowe.

„Dla każdego z nas, zawodników i sztabu szkoleniowego, to zupełnie nowe środowisko. Staramy się zrobić wszystko, żeby w Championship zagrać jak najlepiej, jednak cel jest długofalowy. Przed nami dwa lata rywalizacji, a gdy przyjdzie do wskazania spadkowicza, chcemy pozostać w gronie najlepszych. Nie jest to łatwe ze względu na dostępność zawodników, obowiązki zawodowe i format turnieju, ale trzeba podkreślić, że każdy z powołanych robi wszystko, aby godnie reprezentować kraj i dać drużynie narodowej jak najwięcej od siebie” – podkreślił Hitt.

W grupie A znalazły się triumfator ostatniej edycji Gruzja (13.), a ponadto Hiszpania (16.), Holandia (29.) i Niemcy (31.). Polacy zajmują 30. lokatę.

Po dwie najlepsze drużyny awansują do półfinału, a jego zwycięzcy przejdą do finału. Pozostałe zespoły rywalizować będą o miejsca 5-8.

Biało-czerwoni wiele razy mieli okazję rozgrywać swoje mecze w Gdyni na Narodowym Stadionie Rugby. Ostatni raz wystąpili na nim 9 kwietnia, kiedy pokonali Litwę 43:10, a ten triumf zapewnił im drugą pozycję w Rugby Europe Trophy i kwalifikację do klasy Championship.(PAP)

md/ krys/