Warszawa/ Politycy i radni Solidarnej Polski również chcą stacjonarnych sesji Rady Warszawy
"Mamy w Warszawie do czynienia z kuriozalną sytuacją. Od ponad dwóch lat świat mierzy się z pandemią COVID-19. Nauczyliśmy się żyć z wirusem, ale ciężko nie zauważyć, że w wielu aspektach życie wróciło do normalności. Odbywają się koncerty, festiwale, konferencje, campusy, obradują instytucje. Jedną z kwintesencji demokracji jest to, że jest ona bezpośrednia" - powiedział wiceminister sprawiedliwości. "W Warszawie niestety tak nie jest. Rafał Trzaskowski od ponad dwóch lat chowa się za monitorem" - dodał.
Podkreślił, że Warszawę trafią problemu i afery, a Rafał Trzaskowski chowa się przed radnymi i posłami. "Boi się po prosu rozmowy o Warszawie ze swoją opozycją. My w Sejmie z opozycją debatujemy" - zaznaczył. "Chciałbym stanowczo zaapelować do Rafała Trzaskowskiego, władz Platformy Obywatelskiej, jeśli on nie będzie władny podjąć takiej decyzji, żeby przestał chować głowę w piasek, wyszedł na sesję Rady Warszawy w formie tradycyjnej, a nie zdalnej. Nie ma dzisiaj żadnych podstaw, aby unikać normalnej sesji Rady Warszawy. Mieszkańcy nie mogą spotkać się z radnymi, nie mogą zadać pytań i uzyskać odpowiedzi. Zaznaczył, że teraz kontakt z urzędnikami jest utrudniony" - powiedział.
"Mija kadencja Rafałowi Trzaskowskiemu i trzeba sobie zadawać pytania, co w tym czasie zrobił. Czy jakaś inwestycja, którą obiecywał od A do Z jest wdrażana? Obiecywał setki inwestycji a jest pustynia" - zaznaczył. Dodał, że Warszawa ma gigantyczne pieniądze, a Rafał Trzaskowski o każdy problem oskarża rząd. Podkreślił, że prezydent Warszawy nie szuka rozmów z miejska opozycją, by rozwiązywać problemy, które dotykają warszawiaków, ale skupia się na atakowaniu rządu. Prezydent Trzaskowski nie ma odwagi, by wyjść do swoich przeciwników politycznych.
Zaznaczył, że Rafał Trzaskowski zasłania się tym, że decyzja o zwołaniu sesji rady Warszawy w trybie stacjonarnym nie należy do niego tylko do przewodniczącej, Ewy Malinowskiej-Grupińskiej, jego koleżanki. "Zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Ewa Malinowska-Grupińska, w ostatnich tygodniach uczestniczyli w różnych festiwalach, spotykają się z powstańcami, nie mają problemu spotykać się w dużych grupach, dlatego też nie mają żadnych powodów, żeby nie zwoływać sesji Rady Warszawy w trybie stacjonarnym. Tak dużo mówią o demokracji, a jak widać, niestety się jej boją" - podkreślił.
Kaleta przypominał też, że to nie tylko radni z opozycji chcą zwoływania sesji stacjonarnych. Wymienił tu radnego Marka Szolca (Nowa Lewica).
Na konferencji obecni byli też dzielnicowi radni: Damian Kowalczyk i Paweł Szabłowski z Pragi-Południe oraz Cezary Wąsik z Targówka.
"Przykład idzie z góry. Takie same problemy są w dzielnicach. Żadna z dzielnicowych komisji nie była transmitowana na żywo, co oznacza, że mieszkańcy nie mieli możliwości śledzić jej obrad. Pokazał też zdjęcia radnych PO, na których fotografują się w metrze czy zdjęcie sekretarza generalnego PO Marcina Kierwińskiego na spotkaniu z mieszkańcami. Jeżeli Rafał Trzaskowski nie chce zaapelować do swoich kolegów o zwołanie Rady Warszawy w trybie stacjonarnym, to może pan Kierwiński, skoro tak bardzo lubi się spotykać z mieszkańcami, zarekomenduje swoim podwładnym taką formę prowadzenia obrad sesji Rady Warszawy" - powiedział radny Wąsik.
Przypomniał, że przed pandemią prezydent Trzaskowski również nie bywał na sesjach Rady Warszawy. "Więc niech to zrobi dla mieszkańców. Niech inni prezydenci pojawiają się na sesjach, a Rafał Trzaskowski niech dalej będzie nieobecny, bo on tej Warszawie do niczego nie jest potrzebny" - dodał.
"W naszej dzielnicy sesje odbywają się w trybie hybrydowym. Radni PO nie przychodzą na nią w ogóle lub w znikomej ilości. Składamy różnego rodzaju punkty na sesji, które są odrzucane" - powiedział radny Damian Kowalczyk. Zaznaczył, że pomiędzy sesjami radni Solidarnej Polski spotykają się z mieszkańcami i przygotowują tematy na sesję. "Często jest tak, że radni Platformy Obywatelskiej, siedzą przed tabletami w domach i tak się spieszą, że odrzucają wszystkie nasze punkty i nie chcą rozmawiać z mieszkańcami" - dodał. "Chcemy, aby sesje w każdej dzielnicy odbywały się stacjonarnie" - zaapelował.
"W okresie pandemii wielu radnych zapomniało, że poza prawami, które im przysługują, mają również obowiązki. Obowiązek, żeby pracować na rzecz dzielnicy. Zaapelował do wszystkich radnych, żeby wywierali presję na przewodniczących w swoich dzielnicach, żeby sesje odbywały się w sposób stacjonarny, żeby mieszkańcy mogli brać w nich udział" - powiedział radny Paweł Szabłowski.
Z apelem o przywrócenie stacjonarnych sesji Rady Warszawy i rad dzielnic w zeszłym tygodniu zwrócili się radni Prawa i Sprawiedliwości. Apelował o to również rzecznik rządu Piotr Müller.
Wcześniej do apelu odniosła się przewodnicząca Rady Warszawy Ewa Malinowska-Grupińska. "Na razie absolutnie nie myślę, żeby to zmienić. Dopóki rząd nie zmienia przepisów, to ja uznaję, że rząd nadal uważa, że sytuacja nie jest opanowana i jest niebezpieczna" - powiedziała PAP. "Ja na siebie takiej odpowiedzialności nie wezmę" - podkreśliła.
Zaznaczyła, że jeżeli chodzi o mieszkańców, to na sesji Rady Warszawy zawsze są oni dopuszczani do głosu. "Mamy XXI wiek i wszystkie internetowe narzędzia świetnie się sprawdzają" - podkreśliła.(PAP)
Autorka: Marta Stańczyk
mas/ jann/