Tokio/taekwondo - debiutantka Kowalczuk o krok od medalu
W turnieju spisywała się znakomicie, ale w ćwierćfinale musiała uznać wyższość późniejszej mistrzyni olimpijskiej Serbki Milicy Mandic. Po wygranej w repasażu o brąz przyszło jej się zmierzyć z Walkden. Przez długi czas walczyła jak równy z równym, ale większe doświadczenie Brytyjki wzięło górę. Ostatecznie Polka została sklasyfikowana na piątym miejscu.
Pochodząca z Olsztyna Kowalczuk 13 lat temu zaczęła uprawiać taekwondo. Początkowo nie mogła się przekonać do tej dyscypliny, wcześniej próbowała sił w gimnastyce sportowej, tańczyła, krótko grała też w koszykówkę.
"Mama kazała mi się zapisać na taekwondo, bo sekcja była akurat w mojej szkole, ale ja na początku nie chciałam. Trenowałam rekreacyjnie gimnastykę i moja trenerka powiedziała mi, żebym spróbowała taekwondo w Starcie Olsztyn. I tak od 12. roku życia przez siedem lat trenowałam w tym klubie. Trochę potrzebowałam czasu, żeby się przekonać. Pojawiły się pierwsze sukcesy i to mnie zaczęło nakręcać. Ale nie tylko zwycięstwa, bo także porażki były dla mnie dodatkową motywacją" - przyznała przed trzema laty w rozmowie z PAP.
Z Olsztyna trafiła do Poznania, gdzie w miejscowym AZS szybko rozwijała się sekcja taekwondo po okiem trenerów Łukasza Schefflera i opiekuna kadry Waldemara Łakomego. Nie ukrywała, że wybór okazał się trafny, a przełomowym momentem był 2018 rok. Wówczas jako pierwsza Polka wywalczyła złoty medal mistrzostw Europy, pokonując w finale Walkden.
Pod koniec 2019 roku uzyskała kwalifikację olimpijską, o której dowiedziała się siedząc w domu. Z powodu kontuzji nie mogła wystąpić w Chinach w finale turnieju Wielkiego Szlema, który odbył się krótko przed świętami Bożego Narodzenia. W zdobyciu kwalifikacji pomogła jej... Walkden. W rankingu Wielkiego Szlema, który też był kwalifikacją olimpijską, Brytyjka była pierwsza i zwolniła miejsce dla Kowalczuk w rankingu olimpijskim.
Zawodniczka OŚ AZS Poznań w tym roku sięgnęła po srebrny medal mistrzostw Europy. Nie ukrywała, że w Japonii chce powalczyć o medal.
"W naszej dyscyplinie medal igrzysk jest perełką. Potem w hierarchii są mistrzostwa świata, Europy i zawody Grand Slam. Bardzo zależy mi jednak na przejściu do historii i podium w Tokio" - mówiła przed wylotem do Tokio.
Wyjazd na igrzyska nie przebiegał bez kłopotów. Jak każdy ze sportowców lecących do Tokio, poznańska taekwondzistka musiała dwukrotnie poddać się testowi na obecność koronawirusa. Drugi z wyników okazał się pozytywny, co wstrzymało jej wyjazd. Trzecie badanie dało rezultat negatywny, ale do Japonii poleciała cztery dni później.
Kowalczuk była jedną z dwóch Polek, które wystąpiły w Tokio. Startująca w kategorii 57 kg Patrycja Adamkiewicz odpadła w 1/8 finału.(PAP)
autor: Marcin Pawlicki
lic/ cegl/