USA/ Kontrowersje po słowach czołowego generała o nauczaniu nt. rasizmu
Przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów stał się przedmiotem ostrej krytyki ze strony prawicowych komentatorów w wyniku wymiany zdań z republikańskimi kongresmenami podczas wysłuchania przed komisją Izby Reprezentantów ds. sił zbrojnych.
Milley był pytany o obecność opcjonalnych kursów bazujących na tzw. krytycznej teorii rasy w programie nauczania wojskowej akademii w West Point. Teoria ta, podkreślająca systemowy charakter rasizmu i nierówności społecznych w USA, jest w ostatnim czasie jednym z głównych tematów w konserwatywnych mediach. Władze niektórych stanów zakazały jej nauczania w szkołach, zaś były prezydent Donald Trump określił ją mianem antyamerykańskiej.
Odpowiadając na pytania w tej sprawie, poirytowany Milley stwierdził, że wojskowi muszą mieć otwarte umysły i mieć świadomość na temat "sytuacji w kraju, którego bronią".
"Tak, uważam że to ważne, żebyśmy umundurowani mieli otwarte umysły i byli szeroko oczytani. (...) To ważne, by uczyć się i rozumieć. Chcę zrozumieć biały gniew, choć sam jestem biały. Chcę zrozumieć, co skłoniło tysiące ludzi do ataku na ten budynek i próby obalenia konstytucji" - powiedział Milley, odnosząc się do szturmu na Kapitol. Jak dodał, ponieważ wojsko wywodzi się ze społeczeństwa, musi je rozumieć.
"Więc, co jest takiego złego ze zrozumieniem, posiadaniem jakiejś świadomości na temat sytuacji w kraju, którego mamy bronić?" - pytał retorycznie. Zwrócił przy tym uwagę na długą historię rasizmu i rasistowskich ustaw.
"Czytałem Mao Tse-tunga, czytałem Karola Marksa, czytałem Lenina. Ale to nie czyni ze mnie komunisty" - dodał generał.
Słowa Milleya były szeroko komentowane w amerykańskich mediach. Choć liberalni publicyści chwalili postawę wojskowego, jego wystąpienie zostało potępione przez konserwatywne media i polityków. Publicystka telewizji Fox News Laura Ingraham oskarżyła generała - mianowanego na swoje stanowisko przez prezydenta Trumpa - o "rozpowszechnianie skrajnie lewicowej, marksistowskiej, rasistowskiej ideologii". Ingraham wezwała też, by całkowicie obciąć wojsku fundusze, dopóki nie zrezygnuje z walki z ekstremizmem w swoich szeregach. Według publicystki, walka ta oznacza w praktykę czystkę wymierzoną przeciwko "konserwatywnym ewangelikom".
"Z generałami takimi jak ten, nic dziwnego że walczyliśmy w znacząco większej liczbie wojen, niż ich wygraliśmy" - skomentował na Twitterze kongresmen Matt Gaetz, który przepytywał generała.
Swoje oburzenie "aroganckim" tonem generała wyraził też czarnoskóry kongresmen Byron Donalds, który stwierdził, że Kongres nie powinien "wysyłać pieniędzy wojsku, by nauczało krytycznej teorii rasy". Polityk dodał, że doprowadzi to do podziałów wewnątrz armii.
Inny republikański kongresmen Mike Waltz stwierdził z kolei, że wojskowi nie powinni uczyć się o tym, że "nasza konstytucja, system sądownictwa, system polityczny jest zły i z gruntu rasistowski".
"To nie są jakieś dzieciaki na uniwersytecie w Berkeley siedzący gdzieś i palący trawkę. To są kadeci w West Point, przyszli liderzy naszego wojska" - powiedział Waltz, określając teorię jako "raka, który trzeba wyciąć".
Według portalu The Hill, Republikanie widzą w krytyce teorii jeden z głównych tematów kampanii przed wyborami w 2022 r. Temat już wywołuje gorące emocje w szkołach. We wtorek protest rodziców przeciwko nauczaniu teorii w szkołach w hrabstwie Loudoun na przedmieściach Waszyngtonu zakończył się rozlewem krwi i zatrzymaniem części demonstrantów. Do protestu doszło, mimo tego, że według władz hrabstwa, lokalne szkoły nie mają w swoim programie nauczania krytykowanej teorii.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ tebe/