Eva Minge już nie żartuje z antyszczepionkowców. Zagrozili jej śmiercią lub... odlajkowaniem
W czwartkowym poście na Instagramie Minge pozwoliła sobie na żart, że po przyjęciu pierwszej dawki szczepionki przeciwko COVID-19 jej ciało nadal nie emituje fal radiowych. Dlatego chcąc kontaktować się z innymi na odległość, ciągle musi używać telefonu. Szybko tej ironii pożałowała.
Następnegoo dnia czytając pod swoim nieco jednak żartobliwym postem komentarze antyszczepionkowców osłupiała. „Większość tych ludzi starała się mnie obrazić, niektórzy życzyli śmierci z powikłaniami, a inni w prywatnych wiadomościach grozili mi” - napisała, także na Instagramie. Po czym – jak się wydaje - dorzuciła drew do ognia kpiąc z nienawistnych adwersarzy: „Czytając te wszystkie agresywne pomyje, które przeważały u większości przeciwnych szczepieniu, pomyślałam, że może oni się już czymś szczepili z serii: „podnosi agresje, kasuje kulturę, wyklucza tolerancję”. Skąd ten pęd ogólny z każdej strony do wolności słowa, tolerancji na cudze kolory czy skóry, czy miłości, skoro taką wściekliznę spowodowała jedna, moja osobista szczepionka?” - zapytała retorycznie.
Do osób, które poinformowały Minge, że przestają ją obserwować, projektantka odniosła się osobno: „Kara? Cóż pomyłka, nie udało się mnie ukarać, bo nie zbieram lajków na instagramie, nie zarabiam swoimi postami, nie lokuję produktów. Mam ogromną przyjemność dyskusji z fajnymi ludźmi i odejście dobrowolne każdego idioty cenię ogromnie”. Przy czym doprecyzowała, że idiotą dla niej jest ten, kto nie potrafi kulturalnie wyrazić swojego zdania (a nie każdy, kto ma odmienne). (PAP Life)
pba/ moc/