Ekstraklasa piłkarska - Warta - Raków 0:2 (opinie)
Po meczu piłkarskiej ekstraklasy Warta - Raków (0:2) powiedzieli:
Piotr Tworek (trener Warty Poznań): "Smutny wieczór dla Warty. Przegraliśmy dziwne spotkania. Tak na gorąco można powiedzieć, że dobrze weszliśmy w mecz, mamy rzut karny, stwarzamy sytuacje, mamy możliwości, by otworzyć wynik i nie trafiamy. Popełniamy błąd czy błędy, znów mamy rzut karny i nie trafiamy. Mamy znów sytuacje po rzucie rożnym, przytrafia nam się samobój. Pechowy, pechowy dzień, który spowodował, że kompletnie nic nam się nie układało na boisku. Tak jak wygrywamy i cieszymy się ze zwycięstw jako zespół, tak z Rakowem przegraliśmy jako zespół. Mamy parę dni, by z Jagiellonią powetować sobie stratę. Razem wygrywamy, razem przegrywamy i razem będziemy pracować nad tym, by znów wygrać.
- Mateusz Kupczak i Mateusz Kuzimski trafiają i będą trafiali z rzutów karnych. Niech się mylą jeszcze 2-3 razy, a jeśli znów będziemy mieli karne, i tak będą podchodzić. Porażka jest porażką, o wyniku nie ma co dyskutować, ale z przebiegu gry i budowania akcji, stwarzania sobie sytuacji, można być zadowolonym. Natomiast straciliśmy dwa gole, to jest takie kuriozum, które pokazuje, że niezależnie od tego, co robimy w ofensywie, trzeba nie popełnić błędu w defensywie, bo to może zniweczyć cały trud.
- Mamy mało meczów do końca, nie wyobrażam sobie, byśmy w kolejnych spotkaniach mieli takiego pecha jak dzisiaj. Może te karne i gol samobójczy z Rakowem wyczerpią limit nieszczęść Warty. Z Jagiellonią musimy już zagrać z oczyszczonymi głowami".
Marek Papszun (trener Rakowa Częstochowa): "Nie będę odkrywczy jak powiem, że spodziewaliśmy się trudnego spotkania i takie ono było. Dla nas ono było też takie pod kątem organizacyjno-mentalnym. Musiałem wybierać skład pod kątem natłoku meczów, stąd zmiany w jedenastce i debiut Wiktora Długosza.
- Bardzo się cieszę, że wygraliśmy, bo to było celem nadrzędnym. To był mecz przypadków, dwa karne po przypadkowych zagraniach ręką plus bramka samobójcza, w końcu dopisało nam trochę szczęścia. Widać było u nas na początku meczu trochę nerwowości, bo wielu moich piłkarzy nie było w rytmie meczowym. Tym większy szacunek dla nich.
- Zdawałem sobie sprawę, że będziemy mieli trudne momenty w tym meczu i takie były. Chociażby dwa karne. To niecodzienność, by przeciwnik nie zdołał w takiej sytuacji zdobyć bramki z jedenastu metrów. W jednym przypadku było trochę szczęścia, ale w drugim bardzo dużą zasługę miał Dominik Holec. Spodziewałem się, że będziemy mieli trudne chwile, ale je przetrwamy, więc w tym sensie mogę powiedzieć, że to spotkanie wyglądało tak, jak zakładałem". (PAP)
lic/ cegl/