Początek spotkania zdecydowanie należał do gości, którzy bardzo szybko wypracowali dwie dogodne sytuacje do zdobycia bramki. Na posterunku był jednak bramkarz Dremana - Serghei Burduja. Później gra się wyrównała i kilka ciekawych akcji stworzyli również gospodarze. W 16. minucie Dreman powinien objąć prowadzenie. Niestety Marcin Grzywa nie wykorzystał rzutu karnego. W końcówce znowu lepiej radzili sobie zawodnicy ze stolicy, ale ostatecznie nie dali rady pokonać naszego bramkarza.

Drugą połowę, podobnie jak pierwszą lepiej rozpoczęli goście. Znowu warszawianie mieli dwie dogodne sytuacje, których nie potrafili wykorzystać. Z każdą kolejną minutą nasza drużyna grała jednak coraz lepiej. Dwukrotnie bliski pokonania bramkarza rywali był Vadym Ivanow. W ostatnich minutach obie drużyny postawiły wszystko na jedną kartę, ale mimo kilku okazji, żadnej ekipie nie udało się zdobyć zwycięskiej bramki.

- To był mecz walki – mówi Dariusz Lubczyński, trener Dremana. - Mieliśmy swoje szanse na objęcie prowadzenia. Niestety nie udało się. Wiedzieliśmy, że kto strzeli bramkę może ten mecz wygrać. Druga połowa już nie wyglądała tak dobrze z naszej strony. Chociaż też mieliśmy jedną bardzo klarowną sytuację. Natomiast Warszawa miała tych klarownych sytuacji o wiele więcej, także jak nie możemy wygrać, to nie przegrajmy. Tego się trzymamy. Remis nie wiem, czy jest sprawiedliwy, ale przyjmujemy go z pokorą.