3,5 roku więzienia za usiłowanie rozboju. Oskarżony dobrowolnie poddał się karze
Trzy i pół roku w więzieniu spędzi Marek G. za usiłowanie rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia. Do tego zdarzenia doszło w listopadzie ubiegłego roku w Nysie.
Dzisiaj (10.02) Sąd Okręgowy w Opolu przychylił się do wniosku oskarżonego o dobrowolne poddanie się karze. Zgodził się na to prokurator, a obecni na sali pokrzywdzeni nie mieli zastrzeżeń.
Ze składanych przez G. wyjaśnień wynika, że 14 listopada był w mieszkaniu u znajomych. Miał wypić pół litra wódki, kilka piw i zażyć amfetaminę.
"Wymyśliłem, że napadnę na jakiś sklep, wziąłem ubrania kolegi i nóż z kuchni" - odczytywał wyjaśnienia sędzia Piotr Domagała.
"Przy jakimś budynku zobaczyłem stojących tam mężczyzn i dwie kobiety. Kojarzę coś, że podszedłem do tego mężczyzny. W prawym rękawie bluzy miałem schowany nóż. Wysunąłem go z rękawa, skierowałem go w stronę tego mężczyzny i kazałem mu oddać pieniądze. Nie pamiętam, co do niego mówiłem. Nie pamiętam, abym zwracał się z żądaniem wydania pieniędzy do kogoś innego niż ten mężczyzna. Jednak oni uciekli w trójkę do środka budynku, a ja chwilę postałem i wróciłem do mieszkania Marka. Po jakimś czasie przyjechała policja."
Oskarżony powiedział, że żałuje swojego czynu i przeprosił pokrzywdzonych.
Ze składanych przez G. wyjaśnień wynika, że 14 listopada był w mieszkaniu u znajomych. Miał wypić pół litra wódki, kilka piw i zażyć amfetaminę.
"Wymyśliłem, że napadnę na jakiś sklep, wziąłem ubrania kolegi i nóż z kuchni" - odczytywał wyjaśnienia sędzia Piotr Domagała.
"Przy jakimś budynku zobaczyłem stojących tam mężczyzn i dwie kobiety. Kojarzę coś, że podszedłem do tego mężczyzny. W prawym rękawie bluzy miałem schowany nóż. Wysunąłem go z rękawa, skierowałem go w stronę tego mężczyzny i kazałem mu oddać pieniądze. Nie pamiętam, co do niego mówiłem. Nie pamiętam, abym zwracał się z żądaniem wydania pieniędzy do kogoś innego niż ten mężczyzna. Jednak oni uciekli w trójkę do środka budynku, a ja chwilę postałem i wróciłem do mieszkania Marka. Po jakimś czasie przyjechała policja."
Oskarżony powiedział, że żałuje swojego czynu i przeprosił pokrzywdzonych.