Zrewitalizowany staw "Kozieławy" niedaleko Starej Kuźni pełni teraz funkcję małej retencji
Zbiornik retencyjny "Kozieławy" niedaleko Starej Kuźni na terenie byłego pogorzeliska zrewitalizowany. Inwestycja zrealizowana przez Lasy Państwowe ma zabezpieczyć okoliczne tereny przed skutkami tragedii podobnych do tej, jaka miała miejsce w 1992 roku. Przypomnijmy, pożar, który wybuchł tam 30 lat temu był największym w powojennej Polsce i strawił blisko 10 tysięcy hektarów lasu z terenów nadleśnictwa Rudy Raciborskie, Rudziniec i Kędzierzyn. Przyczyną pojawienia się ognia były prawdopodobnie iskry spod kół hamującego pociągu.
Józef Kubica, pełniący obowiązki dyrektora generalnego Lasów Państwowych zwraca uwagę, że nowy zbiornik Kozieławy to inwestycja ważna w kilku aspektach. - Po pierwsze to ochrona przeciwpożarowa, druga sprawa bardzo ważna, jeden z najważniejszych elementów to w zasadzie ochrona klimatu. To taki stały punkt. My musimy budować zbiorniki, musi być ich coraz więcej nie tylko w lasach. Do tego dochodzi aspekt turystyczny. Zapraszamy ludzi do lasu, robimy lasy otwarte, bo przecież lasy są własnością całego społeczeństwa.
Zrewitalizowany staw pełni funkcję małej retencji. - Teraz w przypadku pożarów samoloty i śmigłowce mogą czerpać z niego wodę - wyjaśnia Paweł Hajduk, nadleśniczy Nadleśnictwa Kędzierzyn. - Powierzchnia lustra wody to 5,2 ha, pojemność 62 tysiące metrów sześciennych. Średnia głębokość to 190 cm. Oczywiście są przepłycenia i głębsze miejsca. Z taką myślą projektowaliśmy i wybudowaliśmy ten zbiornik, żeby po prostu ta tragedia sprzed 30 lat się nie powtórzyła. Cały program małej retencji, który jest prowadzony w Lasach Państwowych ma służyć zatrzymaniu wody w lesie. Tak to wygląda, że my po prostu zatrzymujemy wodę, gospodarujemy nią, nie pozwalamy, żeby ona odpłynęła do rowów i uciekła.
Pożar lasu sprzed 30 lat doskonale pamięta starosta strzelecki Józef Swaczyna. - To był jeden z największych pożarów po II Wojnie Światowej - mówi. - Ten pożar miał kolosalne ryzyko, ponieważ niedaleko tutaj były zbiorniki stacji benzynowej. Zginęły 3 osoby, w tym dwóch strażaków. Pamiętam, że na koniec chłopcy dostali polecenie, żeby wszelkimi siłami tego lasu bronić.
- Była to tragedia ekonomiczna, ludzka i przede wszystkim ekologiczna, czyli przyrodnicza. Leśnicy zaczęli analizować sprawę związaną z pożarem i przy okazji odbudową pożarzyska. Odbudowanie to sadzenie. Udało się to, mamy teraz 30-letnie drzewostany - dodaje Damian Sieber, regionalny dyrektor Lasów Państwowych w Katowicach.
Rewitalizacja stawu Kozieławy kosztowała 3,2 miliona złotych.
Zrewitalizowany staw pełni funkcję małej retencji. - Teraz w przypadku pożarów samoloty i śmigłowce mogą czerpać z niego wodę - wyjaśnia Paweł Hajduk, nadleśniczy Nadleśnictwa Kędzierzyn. - Powierzchnia lustra wody to 5,2 ha, pojemność 62 tysiące metrów sześciennych. Średnia głębokość to 190 cm. Oczywiście są przepłycenia i głębsze miejsca. Z taką myślą projektowaliśmy i wybudowaliśmy ten zbiornik, żeby po prostu ta tragedia sprzed 30 lat się nie powtórzyła. Cały program małej retencji, który jest prowadzony w Lasach Państwowych ma służyć zatrzymaniu wody w lesie. Tak to wygląda, że my po prostu zatrzymujemy wodę, gospodarujemy nią, nie pozwalamy, żeby ona odpłynęła do rowów i uciekła.
Pożar lasu sprzed 30 lat doskonale pamięta starosta strzelecki Józef Swaczyna. - To był jeden z największych pożarów po II Wojnie Światowej - mówi. - Ten pożar miał kolosalne ryzyko, ponieważ niedaleko tutaj były zbiorniki stacji benzynowej. Zginęły 3 osoby, w tym dwóch strażaków. Pamiętam, że na koniec chłopcy dostali polecenie, żeby wszelkimi siłami tego lasu bronić.
- Była to tragedia ekonomiczna, ludzka i przede wszystkim ekologiczna, czyli przyrodnicza. Leśnicy zaczęli analizować sprawę związaną z pożarem i przy okazji odbudową pożarzyska. Odbudowanie to sadzenie. Udało się to, mamy teraz 30-letnie drzewostany - dodaje Damian Sieber, regionalny dyrektor Lasów Państwowych w Katowicach.
Rewitalizacja stawu Kozieławy kosztowała 3,2 miliona złotych.