Monika Ożóg winna, ale sąd odstąpił od wymierzenia kary. Zapadła nieprawomocna decyzja
Sąd Rejonowy w Opolu uznał, że Monika Ożóg, była dyrektor Muzeum Śląska Opolskiego dopuściła się plagiatu i tym samym uznał jej winę, ale umorzył powstępowanie na rok, ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu.
Przypomnijmy, prokuratura oskarżyła kobietę o to, że starając się o stanowisko dyrektora Muzeum Śląska Opolskiego wykorzystała w swojej pracy fragmenty koncepcji Jarosława Suchana, który 6 lat wcześniej startował w konkursie na stanowisko dyrektora Muzeum Sztuki w Łodzi. Według biegłej, teksty były tożsame w 27%.
Ostatecznie sąd nieprawomocnie uznał, że to był plagiat, ale wymierzanie kary nie było potrzebne, co powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Marzena Drozdowska.
- Sąd warunkowo umorzył postępowanie dając oskarżonej szansę do wykazania, że zrozumiała naganność swojego czynu. Tym kredytem zaufania sąd obdarzył oskarżoną, ponieważ przed popełnieniem tego czynu cieszyła się bardzo dobrą opinią środowiskową. Nie była dotychczas karana i ma bogaty dorobek naukowy. Nie należy przekreślać szans oskarżonej na dalszą działalność, ale już z większą rozwagą - uzasadniała wyrok sędzia Marzena Drozdowska.
Obrońca oskarżonej zapowiedział, że decyzję odnośnie apelacji podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem sądu. Była dyrektor przyznała w swoich wyjaśnieniach przed sądem, że miała wgląd w tamtą pracę, bo znalazła ją w internecie. Dodała również, że inspirowała się nią, ale twierdzi, że komisja konkursowa otrzymała zły plik.
Ostatecznie sąd nieprawomocnie uznał, że to był plagiat, ale wymierzanie kary nie było potrzebne, co powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Marzena Drozdowska.
- Sąd warunkowo umorzył postępowanie dając oskarżonej szansę do wykazania, że zrozumiała naganność swojego czynu. Tym kredytem zaufania sąd obdarzył oskarżoną, ponieważ przed popełnieniem tego czynu cieszyła się bardzo dobrą opinią środowiskową. Nie była dotychczas karana i ma bogaty dorobek naukowy. Nie należy przekreślać szans oskarżonej na dalszą działalność, ale już z większą rozwagą - uzasadniała wyrok sędzia Marzena Drozdowska.
Obrońca oskarżonej zapowiedział, że decyzję odnośnie apelacji podejmie po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem sądu. Była dyrektor przyznała w swoich wyjaśnieniach przed sądem, że miała wgląd w tamtą pracę, bo znalazła ją w internecie. Dodała również, że inspirowała się nią, ale twierdzi, że komisja konkursowa otrzymała zły plik.