"Kresy, historia niezapomniana" to już trzecie dzieło przygotowane przez Kaję Banachowską. Młoda brzeżanka zainteresowała się tematyką za sprawą babci, która również przybyła na Opolszczyznę z Kresów. Tym razem poznamy historię dwóch kobiet, które przybliżą widzom zarówno okres swojego dojrzewania na wschodzie, jak i moment zderzenia z nową rzeczywistością. Jak zauważa autorka, mimo upływu kilkudziesięciu lat, na historie opowiadane przez bohaterki filmu nie da się zareagować obojętnością.

- Życie samo napisało ten scenariusz, bo przecież są to autentyczne historie. Emocje tych już starszych pań, mimo upływu czasu, są widoczne. To wciąż w nich jest, to wszystko jest zauważalne na przykład po sposobie wypowiedzi - wyjaśnia.

Jednym ze świadków powojennej repatriacji jest obecna prezes brzeskiego Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Alicja Heflich, która wskazuje, że jednym z celów, który przyświecał jej podczas współpracy z ekipą filmową było przekazanie prawdy o tych wydarzeniach młodemu pokoleniu.

- Teraz nasze dzieci, nasi wnukowie, po prostu nie wierzą w takie coś. Film jednak może ich zainteresować, losy naszych członków, ile oni przeżyli, ile byli prześladowani. Chcemy, żeby ta młodzież coś wiedziała o tym. Jeżeli młody człowiek zobaczy to wszystko w filmie, to chyba wtedy nas zrozumie i uwierzy nam w to wszystko - dodaje.