Opole: mieszkańcy ośmiu dzielnic przed sprzedażą mieszkania muszą zapytać o zgodę. Ma to związek z uchwałą o prawie pierwokupu nieruchomości przez miasto
Dla części mieszkańców Opola sprzedaż i kupno mieszkania nie jest już takie proste. Związane jest to z wprowadzoną pod koniec ubiegłego roku przez radnych uchwałą o prawie pierwokupu nieruchomości przez urząd miasta z terenów objętych rewitalizacją. Dotyczy to dzielnic: Stare Miasto, Śródmieście, Nadodrze, Nowa Wieś Królewska, osiedla Armii Krajowej i Chabrów. Sprzedający mieszkanie musi najpierw wystąpić do urzędu miasta o decyzję i ustalenie, czy ratusz nie jest zainteresowany jego kupnem.
- Czeka nas umowa przedwstępna, tak zwana warunkowa, która musi mieć charakter notarialny. Wiążą się z tym dwa utrudnienia. Po pierwsze jest ono związane z finansami. Koszt takiej umowy, w zależności od wartości nieruchomości to średnio 1000 złotych. Jest to koszt, który dotychczas nigdy nie występował i nie był ujmowany. Drugi problem to czas. Klienci, którzy są zobligowani kredytem, nie mają go.
Ustawowo urząd miasta na wydanie takiej decyzji ma 30 dni. Jednak jak zapewnia Agnieszka Radlak, naczelnik wydziału gospodarki nieruchomościami w opolskim ratuszu do tej pory żadna kancelaria notarialna nie czekała tyle czasu na odpowiedź.
- W momencie jak dostajemy umowę notarialną, z której wynika prawo pierwokupu, to dokonujemy analizy i przedstawiamy dokumenty prezydentowi. On decyduje i podpisuje. Potem maksymalnie tydzień my się wypowiadamy, jeśli chodzi o realizację prawa pierwokupu. Tyle też czeka kancelaria notarialna na naszą decyzję.
Co ważne, cena, jaką zaproponuje sprzedający nieruchomość miastu, nie zostanie zmieniona. Za taką kwotę, jaka jest ustalona w umowie, ratusz musi ją kupić.