W styczniu podrożeją przejazdy nyską komunikacją miejską. Część pasażerów na razie może mieć problem z wymianą starych biletów
Nowy rok przywita pasażerów nyskiej komunikacji miejskiej nowymi, wyższymi cenami. To efekt jednej z ostatnich decyzji miejskich radnych, podjętej w porozumieniu z przewoźnikiem.
To pierwsza podwyżka od 2015 roku i ma ona dostosować ceny do obecnych warunków rynkowych. Naczelnik wydziału gospodarki komunalnej i drogownictwa w nyskim magistracie Arkadiusz Janowski wskazuje, że taki krok jest nieunikniony, a wpływ na niego mają stale rosnące koszty oraz gorsza sprzedaż biletów w czasie pandemii.
- Koszty pracy idą do góry, koszty paliwa. Spółka świadczy usługi nieprzerwanie, mimo że zagląda tutaj COVID. Rekompensata od gminy systematycznie wzrasta, już od kilku lat przekracza kwotę 6 milionów 300 tysięcy złotych, tyle też gminę kosztuje utrzymanie spółki. Poza tym wpływy z biletów w tym roku spadły ponad o połowę - wylicza.
Podobnie podwyżkę argumentuje prezes nyskiego MZK Piotr Janczar, który przekonuje jednak, że pasażerowie, zwłaszcza ci, którzy często korzystają z usług przewoźnika, nie powinni mocno odczuć zmiany cen.
- Do takiej podwyżki na pewno by doszło, nawet jakby tej pandemii nie było. Podwyżka nie jest jakaś drastyczna; bilety jednorazowe drożeją o około 25 procent, natomiast czym są one droższe, to ta podwyżka jest mniejsza. Przykładowo, bilet miesięczny to jest podwyżka o 10 - 11 procent, niektóre bilety wieloprzejazdowe podrożały nawet nie o 10 procent - dodaje.
Od stycznia, jednorazowy bilet normalny na terenie miasta kosztować będzie 3 złote, zamiast dotychczasowych 2 złotych i 40 groszy. Koszt przejazdu na terenie gminy wzrośnie z kolei o 80 groszy, czyli do 3 złotych i 60 groszy.
Warto też pamiętać, że dotychczasowe bilety zachowują ważność jeszcze tylko dziś (31.12). Potem będzie można je zwrócić za okazaniem paragonu, jednak przewoźnik zapewnia, że pracuje nad tym, by można było ich używać także po zmianie cen. Szczegóły wypracowanego rozwiązania mają być znane w połowie stycznia.
- Koszty pracy idą do góry, koszty paliwa. Spółka świadczy usługi nieprzerwanie, mimo że zagląda tutaj COVID. Rekompensata od gminy systematycznie wzrasta, już od kilku lat przekracza kwotę 6 milionów 300 tysięcy złotych, tyle też gminę kosztuje utrzymanie spółki. Poza tym wpływy z biletów w tym roku spadły ponad o połowę - wylicza.
Podobnie podwyżkę argumentuje prezes nyskiego MZK Piotr Janczar, który przekonuje jednak, że pasażerowie, zwłaszcza ci, którzy często korzystają z usług przewoźnika, nie powinni mocno odczuć zmiany cen.
- Do takiej podwyżki na pewno by doszło, nawet jakby tej pandemii nie było. Podwyżka nie jest jakaś drastyczna; bilety jednorazowe drożeją o około 25 procent, natomiast czym są one droższe, to ta podwyżka jest mniejsza. Przykładowo, bilet miesięczny to jest podwyżka o 10 - 11 procent, niektóre bilety wieloprzejazdowe podrożały nawet nie o 10 procent - dodaje.
Od stycznia, jednorazowy bilet normalny na terenie miasta kosztować będzie 3 złote, zamiast dotychczasowych 2 złotych i 40 groszy. Koszt przejazdu na terenie gminy wzrośnie z kolei o 80 groszy, czyli do 3 złotych i 60 groszy.
Warto też pamiętać, że dotychczasowe bilety zachowują ważność jeszcze tylko dziś (31.12). Potem będzie można je zwrócić za okazaniem paragonu, jednak przewoźnik zapewnia, że pracuje nad tym, by można było ich używać także po zmianie cen. Szczegóły wypracowanego rozwiązania mają być znane w połowie stycznia.