- Nic nie wskazywało, że będziemy mieli tu problem – mówi Mariusz Stachowski, burmistrz Zawadzkiego. - Wybraliśmy firmę, firma weszła w teren, no i pojawił się problem. Tym problemem jest to, że z jednej strony mieszkańcy domagają się pozostawienia tego stanu rzeczy, jaki jest obecnie, czyli miejsc parkingowych przy bloku numer 11 i wjeździe na osiedle. Z drugiej strony mieszkańcy tego samego bloku domagają się tego, żeby tam była zieleń.

Ostatecznie decyzję scedowano na prezesa spółdzielni mieszkaniowej Hutnik, do którego wpłynęła petycja od mieszkańców. Zgodnie z ich wolą, dzikie miejsca parkingowe zostaną zlikwidowane i powstanie tam teren zielony.