Przypomną Tragedię Górnośląską
– To pojęcie jest bardzo pojemne i tak naprawdę odnosi się do szeroko rozumianych konsekwencji II wojny światowej. Celem tych upamiętnień jest przede wszystkim wskazanie na losy ludności cywilnej, która mieszkała na Górnym Śląsku albo która na ten teren trafiła niesiona różnymi zawirowaniami losu – tłumaczy dr Adriana Dawid.
Punktem kluczowym dla naszych rozważań jest rok 1945 – moment wejścia na nasze tereny Armii Czerwonej. Półtora miliona osób cywilnych opuściło te tereny w pierwszym etapie ewakuacji. Osoby, które zdecydowały się pozostać, były narażone na brutalne represje ze strony wojsk radzieckich. Z kolei hitlerowcy ewakuowali w tym czasie więźniów obozów zagłady – trwały tzw. marsze śmierci.
– To z pewnością było zauważalne w regionie, ponieważ z grupy blisko 60 tysięcy osób, które były przepędzane przez ten teren w kierunku zachodu, około 3 tysiące nie przetrwało trudu wycieńczającego marszu i swoje ostatnie miejsce spoczynku znalazło na Górnym Śląsku – mówi dr Dawid.
Tragedia Górnośląska odcisnęła piętno m.in. na Opolszczyźnie. Tragicznym przykładem są Boguszyce pod Prószkowem, których mieszkańcy zostali poddani tragicznym w skutkach represjom. Zdaniem dr Dawid, pełna liczba ofiar jest nieznana, możemy się posługiwać jedynie szacunkami.
Instytut Pamięci Narodowej, przypomnijmy, ogłosił plan sporządzenia imiennej listy osób wywiezionych z terenów Górnego Śląska do Związku Radzieckiego
- Prace trwają, choć z precyzją na pewno będzie problem, bo brakuje dokumentów – powiedziała na naszej antenie historyk. Dokumenty źródłowe w wielu przypadkach są przechowywane jedynie w Rosji.
Konferencja „Tragedia Górnośląska w miejscowościach podopolskich – 1945" odbywa się w Auli Wyższego Seminarium Duchownego przy ul. Drzymały 1 (rozpoczęła się o godz. 09:45).
Źródło: Rozmowa „W cztery oczy".
Posłuchaj wypowiedzi naszego rozmówcy
Jacek Rudnik (oprac. WK)