Kozy zjadają wszystko, co zielone - usłyszeliśmy na miejscu.

- Jarmuż, brukselka, nawet juka, taka ostra, to wszystko jest 2 centymetry nad ziemią. Kozy są kozy, kozy wszystko zeżrą. Gorzej jak fasolkę poobgryza, bo ta potem już nie urośnie - mówią działkowcy.

Ryszard Bodnarczuk, prezes Rodzinny Ogródków Działkowych "Oaza" problem zna. Ostatnio załatano dziury w płocie, którymi kozy przechodziły na teren działek. Zabezpieczono też inne miejsca, jednak tym zwierzętom nic nie przeszkadza i są w stanie pokonać każdą przeszkodę.

Właściciela kóz na miejscu nie znaleźliśmy. Jest to osoba bezdomna, która tam też mieszka w jednej z altan. Zwierzętami się opiekuje, ale wygląda na to, że nie do końca ma nad nimi kontrolę. Ryszard Bodnarczuk, prezes ROD "Oaza" mówi, że poczyniono pewne prace zabezpieczające.

- Ogrodzenie jest wzmocnione. Dodatkowa siatka była kupowana przez gospodarza i tu montowana, przepust wodny został siatką przysłonięty, bo one sobie tędy też przechodziły całym stadkiem - mówi Ryszard Bodnarczuk, prezes ROD "Oaza".

Kozy widziane są też w różnych innych miejscach Zaodrza. Czy w mieście jest miejsce na te zwierzęta, zapytaliśmy Sebastiana Smolińskiego, zastępcę naczelnika Wydziału Ochrony Środowiska i Rolnictwa Urzędu Miasta Opola.