Eksperci: zdrowie rodzin i dzieci zależy od zdrowia kobiet
Istnieją bardzo silne korelacje między zdrowiem kobiet, matek a zdrowiem ich rodzin, w tym dzieci – podkreślają eksperci. Ich zdaniem polityka społeczna i zdrowotna państwa powinna to uwzględniać.
Specjaliści mówili o tym w czwartek na debacie Medycznej Racji Stanu pt. „Zdrowie kobiety - bezpieczeństwo rodziny”. Medyczna Racja Stanu jest inicjatywą niezależnych środowisk eksperckich, skupionych wokół problematyki zdrowia w Polsce, działającą od 2016 r.
„U każdego człowieka zdrowie warunkuje rozwój osobisty; warunkuje możliwość zapewnienia sobie bezpieczeństwa ekonomicznego; warunkuje rozwój emocjonalny, intelektualny i fizyczny.
W przypadku kobiet, które myślą o założeniu rodziny albo założyły rodzinę, ich kondycja zdrowotna wpływa również na całą rodzinę, ale przede wszystkim wpływa w bardzo istotny sposób na dziecko” – podkreśliła dyrektor ds. Advocacy UNICEF Polska Ewa Falkowska. Jak dodała, korelacja między zdrowiem kobiety a zdrowiem dziecka jest widoczna w przypadku wielu chorób, w tym chorób onkologicznych, chorób rzadkich, w przypadku przeciwdziałania otyłości czy cukrzycy. „Dlatego UNICEF kładzie szczególny nacisk na zdrowie matki i to nie tylko w okresie ciąży czy połogu” – zaznaczyła.
Zwróciła uwagę na szczególną zależność między zdrowiem psychicznym matki a zdrowiem psychicznym dziecka. „My w tej chwili mamy w Polsce ogromny problem związany ze zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży” – powiedziała Falkowska. Przypomniała, że w Polsce około 9 proc. dzieci boryka się z zaburzeniami psychicznymi. Tymczasem w kraju mamy problemy z dostępnością lekarzy psychiatrów dziecięcych. „Trzeba oczekiwać w ogromnych kolejkach, a to rodzi również problemy psychiczne i stres u rodziców, ponieważ nie mogą pomóc swojemu dziecku” – tłumaczyła Falkowska. Dodała też, że brak jest miejsc w szpitalach psychiatrycznych, przez co trudno pomóc wszystkim dzieciom po próbie samobójczej.
„Niewiele się mówi o tym, jak destrukcyjny wpływ na psychikę kobiety mają destrukcyjne zachowania dziecka, w tym próby samobójcze czy samookaleczanie się. Te matki powinny również zostać objęte pomocą psychologiczną, a czasem nawet psychiatryczną. To powinno być wzięte pod uwagę w systemie opieki medycznej w naszym kraju” – zwróciła uwagę Falkowska.
Dr Urszula Tataj-Puzyna, położna, adiunkt badawczo-dydaktyczny Zakładu Położnictwa CMKP, zwróciła uwagę, że nastolatki, które mają depresję mogą również w dojrzałym wieku mieć stany depresyjne, np. w okresie oczekiwania na narodziny dziecka, czy depresję poporodową. „Mamy coraz więcej przypadków panicznego lęku przed ciążą i porodem, tzw. tokofobię. Z tego powodu jest u nas bardzo dużo cięć cesarskich” – wskazała specjalistka. Z danych, które przytoczyła wynika, że w Polsce w 2016 r. prawie 47 proc. porodów odbyło się poprzez cięcie cesarskie, podczas gdy WHO rekomenduje, aby było to 15 proc.
Prof. Barbara Radecka, ordynator Kliniki Onkologii Opolskiego Centrum Onkologii im. prof. Tadeusza Koszarowskiego w Opolu i Uniwersytetu Opolskiego oceniła, że w ostatnim czasie poprawił się bardzo dostęp do nowych leków na raka piersi, który jest najczęstszym nowotworem złośliwym u kobiet. Przykładem jest refundacja innowacyjnej terapii lekiem o nazwie sacytuzumab gowitekan dla chorych na potrójnie ujemnego raka piersi.
Specjalistka zaznaczyła zarazem, że obecnie eksperci i pacjentki czekają jeszcze na refundację abemacyklibu dla chorych z wczesnym hormonozależnym rakiem piersi, narażonych na wysokie ryzyko nawrotu choroby (dotyczy to nawet 30 proc. chorych). „Ten lek dołączony do hormonoterapii wyraźnie poprawia wyniki leczenia kobiet poprzez redukcję ryzyka nawrotu inwazyjnej choroby, która czasami jest nieuleczalna i skraca życie kobiet” – powiedziała specjalistka. Dodała, że obecnie toczy się proces refundacyjny dotyczący abemacyklibu.
Według Katarzyny Lisowskiej z Fundacji Per Humanus dla zdrowia psychicznego kobiet, których dziecko ma chorobę rzadką istotne jest to, czy otrzymuje ono optymalne leczenie. Za przykład dała chorobę Wilsona. Jest to rzadka choroba genetyczna polegająca na nadmiernym gromadzeniu się miedzi w organizmie. Miedź z diety zaczyna odkładać się w różnych tkankach organizmu chorych, między innymi w wątrobie i układzie nerwowym. Gdy choroba nie jest skutecznie leczona, prowadzi do przedwczesnego zgonu.
Lisowska zwróciła uwagę, że w Polsce od roku funkcjonuje program lekowy na tę chorobę, który daje dostęp do nowoczesnej terapii. Jednak włączonych do niego jest zaledwie trzech małych pacjentów. Tymczasem liczbę osób z chorobą Wilsona szacuje się w Polsce na ok. 1000.
Prof. Zbigniew Żuber, kierownik Katedry Pediatrii Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Krakowie podkreślił, że w Polsce problemem jest to, iż w leczeniu choroby Wilsona dominuje postępowanie według archaicznych i niezbyt skutecznych metod leczenia, które wywołują skutki niekorzystne dla pacjentów - zamiast poprawiać ich stan.
Bardzo często leczenie rozpoczyna się bowiem od najtańszej terapii cynkiem, który zmniejsza wchłanianie miedzi z jelit, ale nie pomaga usuwać z organizmu nadmiaru tego pierwiastka. Jest to postępowanie odmienne od ogólnoświatowych i europejskich trendów oraz wytycznych, gdzie pacjenci najczęściej w pierwszej kolejności otrzymują leki chelatujące (czyli pomagające usunąć miedź z organizmu), jak trientyna czy d-penicylamina.
Za rzadko też stosuje się trientynę, gdy d-penicylamina okazuje się nieskuteczna i źle tolerowana (lek ten został wycofany z programów leczenia chorób reumatologicznych wiele lat temu). „Im dłużej nieskutecznie leczony jest pacjent, tym trudniej osiągnąć poprawę jego stanu w okresie późniejszym. Czyli to jest tak naprawdę przedłużanie złego stanu i odbieranie nadziei na normalne funkcjonowanie pacjenta” – uznał specjalista.
Dlatego, zdaniem ekspertów, istnieje potrzeba opracowania i wdrożenia ścieżki diagnostyczno-terapeutycznej dla pacjentów z chorobą Wilsona. Pozwoli to na szybszą diagnozę i wdrożenie optymalnego dla każdego chorego leczenia. Dzięki temu chorzy będą żyć dłużej i w większym komforcie. „To jest szansa na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Ci pacjenci mają szansę na naukę, zdobycie wykształcenia i pracę” – tłumaczył prof. Żuber.
Dr Leszek Borkowski, farmakolog i prezes fundacji Razem w chorobie, zwrócił z kolei uwagę na potrzebę rozszerzenia całkowitej refundacji hydrofilowych cewników powlekanych dla pacjentów z rozszczepem kręgosłupa, którzy są w grupie wiekowej 18-26 lat. Obecnie chorzy ci dopłacają 20 proc. do tego sprzętu. „Niestety, pacjenci w tym wieku często jeszcze się uczą i nie pracują i nie stać ich na dopłatę” – zaznaczył specjalista. Jak wyjaśnił, stosowanie niepowlekanych cewników (suchych) wiąże się z bólem, urazami i infekcjami cewki moczowej.
„Jeżeli ktoś kończy 18 lat, to odbieranie temu człowiekowi możliwości nowoczesnego bezbolesnego, bezurazowego i niepowodującego zakażeń cewnika jest skazywaniem go na niewyobrażalny ból i cierpienie. Dlatego apelujemy o finansowanie tego sprzętu bez ograniczeń wiekowych” – podsumował prof. Żuber.
„U każdego człowieka zdrowie warunkuje rozwój osobisty; warunkuje możliwość zapewnienia sobie bezpieczeństwa ekonomicznego; warunkuje rozwój emocjonalny, intelektualny i fizyczny.
W przypadku kobiet, które myślą o założeniu rodziny albo założyły rodzinę, ich kondycja zdrowotna wpływa również na całą rodzinę, ale przede wszystkim wpływa w bardzo istotny sposób na dziecko” – podkreśliła dyrektor ds. Advocacy UNICEF Polska Ewa Falkowska. Jak dodała, korelacja między zdrowiem kobiety a zdrowiem dziecka jest widoczna w przypadku wielu chorób, w tym chorób onkologicznych, chorób rzadkich, w przypadku przeciwdziałania otyłości czy cukrzycy. „Dlatego UNICEF kładzie szczególny nacisk na zdrowie matki i to nie tylko w okresie ciąży czy połogu” – zaznaczyła.
Zwróciła uwagę na szczególną zależność między zdrowiem psychicznym matki a zdrowiem psychicznym dziecka. „My w tej chwili mamy w Polsce ogromny problem związany ze zdrowiem psychicznym dzieci i młodzieży” – powiedziała Falkowska. Przypomniała, że w Polsce około 9 proc. dzieci boryka się z zaburzeniami psychicznymi. Tymczasem w kraju mamy problemy z dostępnością lekarzy psychiatrów dziecięcych. „Trzeba oczekiwać w ogromnych kolejkach, a to rodzi również problemy psychiczne i stres u rodziców, ponieważ nie mogą pomóc swojemu dziecku” – tłumaczyła Falkowska. Dodała też, że brak jest miejsc w szpitalach psychiatrycznych, przez co trudno pomóc wszystkim dzieciom po próbie samobójczej.
„Niewiele się mówi o tym, jak destrukcyjny wpływ na psychikę kobiety mają destrukcyjne zachowania dziecka, w tym próby samobójcze czy samookaleczanie się. Te matki powinny również zostać objęte pomocą psychologiczną, a czasem nawet psychiatryczną. To powinno być wzięte pod uwagę w systemie opieki medycznej w naszym kraju” – zwróciła uwagę Falkowska.
Dr Urszula Tataj-Puzyna, położna, adiunkt badawczo-dydaktyczny Zakładu Położnictwa CMKP, zwróciła uwagę, że nastolatki, które mają depresję mogą również w dojrzałym wieku mieć stany depresyjne, np. w okresie oczekiwania na narodziny dziecka, czy depresję poporodową. „Mamy coraz więcej przypadków panicznego lęku przed ciążą i porodem, tzw. tokofobię. Z tego powodu jest u nas bardzo dużo cięć cesarskich” – wskazała specjalistka. Z danych, które przytoczyła wynika, że w Polsce w 2016 r. prawie 47 proc. porodów odbyło się poprzez cięcie cesarskie, podczas gdy WHO rekomenduje, aby było to 15 proc.
Prof. Barbara Radecka, ordynator Kliniki Onkologii Opolskiego Centrum Onkologii im. prof. Tadeusza Koszarowskiego w Opolu i Uniwersytetu Opolskiego oceniła, że w ostatnim czasie poprawił się bardzo dostęp do nowych leków na raka piersi, który jest najczęstszym nowotworem złośliwym u kobiet. Przykładem jest refundacja innowacyjnej terapii lekiem o nazwie sacytuzumab gowitekan dla chorych na potrójnie ujemnego raka piersi.
Specjalistka zaznaczyła zarazem, że obecnie eksperci i pacjentki czekają jeszcze na refundację abemacyklibu dla chorych z wczesnym hormonozależnym rakiem piersi, narażonych na wysokie ryzyko nawrotu choroby (dotyczy to nawet 30 proc. chorych). „Ten lek dołączony do hormonoterapii wyraźnie poprawia wyniki leczenia kobiet poprzez redukcję ryzyka nawrotu inwazyjnej choroby, która czasami jest nieuleczalna i skraca życie kobiet” – powiedziała specjalistka. Dodała, że obecnie toczy się proces refundacyjny dotyczący abemacyklibu.
Według Katarzyny Lisowskiej z Fundacji Per Humanus dla zdrowia psychicznego kobiet, których dziecko ma chorobę rzadką istotne jest to, czy otrzymuje ono optymalne leczenie. Za przykład dała chorobę Wilsona. Jest to rzadka choroba genetyczna polegająca na nadmiernym gromadzeniu się miedzi w organizmie. Miedź z diety zaczyna odkładać się w różnych tkankach organizmu chorych, między innymi w wątrobie i układzie nerwowym. Gdy choroba nie jest skutecznie leczona, prowadzi do przedwczesnego zgonu.
Lisowska zwróciła uwagę, że w Polsce od roku funkcjonuje program lekowy na tę chorobę, który daje dostęp do nowoczesnej terapii. Jednak włączonych do niego jest zaledwie trzech małych pacjentów. Tymczasem liczbę osób z chorobą Wilsona szacuje się w Polsce na ok. 1000.
Prof. Zbigniew Żuber, kierownik Katedry Pediatrii Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Krakowie podkreślił, że w Polsce problemem jest to, iż w leczeniu choroby Wilsona dominuje postępowanie według archaicznych i niezbyt skutecznych metod leczenia, które wywołują skutki niekorzystne dla pacjentów - zamiast poprawiać ich stan.
Bardzo często leczenie rozpoczyna się bowiem od najtańszej terapii cynkiem, który zmniejsza wchłanianie miedzi z jelit, ale nie pomaga usuwać z organizmu nadmiaru tego pierwiastka. Jest to postępowanie odmienne od ogólnoświatowych i europejskich trendów oraz wytycznych, gdzie pacjenci najczęściej w pierwszej kolejności otrzymują leki chelatujące (czyli pomagające usunąć miedź z organizmu), jak trientyna czy d-penicylamina.
Za rzadko też stosuje się trientynę, gdy d-penicylamina okazuje się nieskuteczna i źle tolerowana (lek ten został wycofany z programów leczenia chorób reumatologicznych wiele lat temu). „Im dłużej nieskutecznie leczony jest pacjent, tym trudniej osiągnąć poprawę jego stanu w okresie późniejszym. Czyli to jest tak naprawdę przedłużanie złego stanu i odbieranie nadziei na normalne funkcjonowanie pacjenta” – uznał specjalista.
Dlatego, zdaniem ekspertów, istnieje potrzeba opracowania i wdrożenia ścieżki diagnostyczno-terapeutycznej dla pacjentów z chorobą Wilsona. Pozwoli to na szybszą diagnozę i wdrożenie optymalnego dla każdego chorego leczenia. Dzięki temu chorzy będą żyć dłużej i w większym komforcie. „To jest szansa na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie. Ci pacjenci mają szansę na naukę, zdobycie wykształcenia i pracę” – tłumaczył prof. Żuber.
Dr Leszek Borkowski, farmakolog i prezes fundacji Razem w chorobie, zwrócił z kolei uwagę na potrzebę rozszerzenia całkowitej refundacji hydrofilowych cewników powlekanych dla pacjentów z rozszczepem kręgosłupa, którzy są w grupie wiekowej 18-26 lat. Obecnie chorzy ci dopłacają 20 proc. do tego sprzętu. „Niestety, pacjenci w tym wieku często jeszcze się uczą i nie pracują i nie stać ich na dopłatę” – zaznaczył specjalista. Jak wyjaśnił, stosowanie niepowlekanych cewników (suchych) wiąże się z bólem, urazami i infekcjami cewki moczowej.
„Jeżeli ktoś kończy 18 lat, to odbieranie temu człowiekowi możliwości nowoczesnego bezbolesnego, bezurazowego i niepowodującego zakażeń cewnika jest skazywaniem go na niewyobrażalny ból i cierpienie. Dlatego apelujemy o finansowanie tego sprzętu bez ograniczeń wiekowych” – podsumował prof. Żuber.