Przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych, członek Kolegium ds. Służb Specjalnych Marek Biernacki (PSL-TD) powiedział w TVN24, że powołana przez premiera Donalda Tuska komisja do badania wpływów rosyjskich i białoruskich będzie "przedłużeniem w jakiś sposób służb, które działały przez lata". Podkreślił, że komisja musi zająć się sprawami z materiałów zebranych przez służby i funkcjonujących w "obiegu publicznym".

"Co jest bardzo istotne, przy audytach w SKW wyszło szereg spraw, którym nie nadano de facto biegu. Rozpoczęto postępowania i nie nadano im biegu"- podkreślił. Dodał, że mówił o tym szef SKW gen. Jarosław Stróżyk, który stanął na czele rządowej komisji ds. badania wpływów wschodnich służb.

Marek Biernacki został zapytany, czy w kontekście działania komisji zna sprawy, o których mówił premier Donald Tusk, sięgające polityków PiS, którym "ukręcono łeb".

"Część spraw, która dotyczyła relacji z Rosją, ale też było dużo spraw dotyczących relacji z innymi państwami i też relacji przestępczych - i te sprawy były ukręcane" - odpowiedział. "Do mnie trafiło sześć spraw od sygnalistów, które przekazałem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. ABW działała skutecznie, tylko w pewnym momencie zabrano im sprawę i przekazano do innej służby, a następnie utopiono" - poinformował Biernacki.

Zauważył, że "wspólnym mianownikiem" tych spraw były powiązania polityczne "szeroko rozumianego obozu Zjednoczonej Prawicy". Zaznaczył jednak, że nie dotyczyły one relacji z Rosjanami. "Ale podejrzewam, że takie sprawy mogły mieć miejsce" - dodał.

Szef komisji ds. służb specjalnych ocenił, że zastosowane przez premiera Donalda Tuska określenie PiS "partią infiltrowaną" przez wschodnie służby nie oznacza, że jest to partia prorosyjska. "To jest partia z założenia antyrosyjska, więc należy ją zinfiltrować, spenetrować" - wyjaśnił, opisując mechanizm działania służb rosyjskich.

Według niego jest jednak "szereg dziwnych niejasności, które należy wyjaśnić". Wśród nich wskazał rozwiązanie za czasów rządów PiS departamentu ds. cyberprzestrzeni i wojny hybrydowej uruchomionego przez rząd premier Ewy Kopacz. "Dlaczego rozbito centrum eksperckie kontrwywiadu, które miało przygotować doktrynę wojny hybrydowej Polski na szczyt NATO? Dlaczego zlikwidowano delegatury (ABW - PAP) na wschodzie Polski?" - wyliczył i zaznaczył, że wszystko to działo się w przededniu wojny z Ukrainą, gdy Rosja podjęła już decyzję o pełnoskalowym konflikcie.

Pytany, jakie podłoże mogły mieć te decyzje, Biernacki odpowiedział, że nigdy nie postawiłby tezy, że PiS jest partią, która w jakiś sposób działa na zlecenie Moskwy. "Ale trzeba rozważyć, jaki był wpływ Rosjan na pewne decyzje" - podkreślił.

W rozmowie poruszono również wątek podejrzanego o szpiegostwo byłego sędziego Tomasza Szmydta, który na początku maja uciekł na Białoruś. Marek Biernacki powiedział, że Szmydt miał kłopoty finansowe, nie płacił alimentów, musiał się leczyć, ponieważ "miał problemy ze słabościami". Dopytywany o szczegóły tych słabości doprecyzował: "Alkohol i kobiety". Dodał, że b. sędzia był m.in. z tych powodów "idealną osobą do odwrócenia".

Szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych przekazał również, że Rosjanie przygotowują duże grupy migrantów - do kilku tysięcy ludzi, które "uderzą w granicę polską, albo na granicę Finlandii". "Będą przechodzili w różnych miejscach Polski" - powiedział.

We wtorek pierwsze informacje na ten temat przekazał premier Donald Tusk. "Otrzymaliśmy potwierdzenie, że presja na wschodnią granicę Polski nie jest spontaniczną migracją ludzi uciekających z różnych krajów. Ponad 90 proc. osób nielegalnie przekraczających granicę Polski to osoby z rosyjskimi wizami" - powiedział po posiedzeniu rządu. Dodał, że służby w innych krajach zidentyfikowały kilka miejsc w Rosji, w których gromadzą się zorganizowane grupy migrantów.

Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, że wydał zarządzenie ws. powołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich w Polsce w latach 2004-2024. Jej szefem będzie szef SKW gen. Jarosław Stróżyk. W skład komisji wejdzie od 9 do 13 członków rekomendowanych przez poszczególnych ministrów. Zarządzenie premiera ukazało się we wtorek wieczorem w Monitorze Polskim.(PAP)

Autorka: Anita Karwowska

akar/ agz/