Belgia/ Media: stalinowiec prowadzi prorosyjską kampanię dezinformacyjną w Afryce
Grupa Logical specjalizuje się w dezinformacji internetowej i zbadała dużą liczbę francuskojęzycznych, prorosyjskich stron internetowych oraz wiadomości w mediach społecznościowych, które były skierowane głównie do krajów afrykańskich.
Okazało się, że praktycznie wszystkie z nich były dziełem jednego człowieka, obywatela Belgii Luca Michela. Stworzył on sieć Russosphere, która określa się jako operacja „w obronie Rosji” i działa na kilku platformach m.in. Facebooku, YouTube, Twitterze, Telegramie i VK, czyli rosyjskiej wersji Facebooka. Jak informuje gazeta Michel uruchomił również dziesiątki stron z prorosyjską propagandą.
„W swojej sieci Michel rozpowszechnia głównie wiadomości w języku francuskim, w których Francja jest przedstawiana jako +nowoczesny kolonizator+, ukraińscy żołnierze są określani jako +naziści+ i +sataniści+". Według Russosphere Putin jest naturalnym przyjacielem Afryki, a działania rosyjskich najemników z Grupy Wagnera w krajach takich jak Mali są określane jako bohaterskie czyny – czytamy w „De Standaard”.
Według Logical wpływ Russosphere w krajach afrykańskich, takich jak Mali i Burkina Faso, jest znaczny. „Jest to operacja wywierania wpływu na dużą skalę” – twierdzi dziennikarz BBC Kyle Walter, który uczestniczył w badaniach brytyjskiej organizacji.
Sam Michel nie ukrywa swojej działalności propagandowej i - jak powiedział BBC - działa wyłącznie z miłości do Rosji. Twierdzi, że nie otrzymuje żadnego wsparcia finansowego z Moskwy. Belg deklaruje także, że jest stalinowcem.
„Bronię Rosji od lat 80. Jest to jedyna pozostała antyamerykańska siła w Europie. Tęsknię za Związkiem Radzieckim. Chcę wolnego świata bez Ameryki. Uważam też, że Rosjanie powinni zastąpić Francuzów w całej Afryce” – oświadczył w rozmowie z brytyjskim nadawcą twórca Russosphere.
Tymczasem jak zauważa „De Standaard” w takich krajach jak Mali, Burkina Faso, Niger i Czad wśród ludności rosną prorosyjskie sympatie. „Świadczy o tym między innymi to, że podczas protestów w tych krajach regularnie widuje się rosyjskie flagi. W Burkina Faso protestujący zaatakowali ambasadę Francji podczas wrześniowego zamachu stanu. Kilku napastników niosło rosyjskie flagi” – zauważa belgijski dziennik.
Andrzej Pawluszek (PAP)
apa/ ap/