Frontman zespołu Kiss ostrzega muzyków, którzy wybierają się na koncerty do Rosji
W rozmowie z serwisem „TMZ” Simmons zauważył, że jedynym możliwym uzasadnieniem występu w Rosji byłoby wygłaszanie ze sceny oświadczeń politycznych. „Ale to, co teraz tam się dzieje, wykracza poza politykę. To jest szaleństwo” - stwierdził. „Problem polega na tym, że jeśli zachodni zespół gra w Rosji, to daje wiarygodność jawnym kłamstwom Putina”.
Artysta w trakcie wywiadu nawiązał także do sytuacji, w której muzycy musieli już kiedyś podejmować podobne decyzje – do czasów apartheidu. „Zaoferowano nam miliony dolarów, ale powiedzieliśmy: „Nie, nie możemy tam pojechać, ponieważ, jeśli jedzie tam (do RPA - przyp. red.) zachodni zespół, to oznacza, że akceptuje apartheid, cały rasizm i brak sprawiedliwości” - wspomniał. I przestrzegł, że wówczas było „kilka zespołów”, które do RPA pojechały, ale później zapłaciły za to ogromną cenę, ponieważ „ich fani zwrócili się przeciwko nim”.
Wśród zespołów, które do tej pory odwołały występy na terenie Rosji są m.in.: Slipknot, Iron Maiden, Green Day, My Chemical Romance, Bring Me the Horizon, Iggy Pop. (PAP Life)
pba/moc/