Ukraina/ Wasylków pod Kijowem: samoobrona organizuje zajęcia dla dzieci, do miasta dotarła pomoc z Polski
"Wczoraj dotarło do nas dwóch bardzo odważnych panów z Polski, przyjechali busem i terenówką całkowicie wypełnionymi pomocą, przywieźli dużo jedzenia, ubrania, artykuły higieniczne, jedzenie i produkty dla dzieci, które są szczególnie potrzebne" - opowiada PAP Marchyk, który na co dzień pracuje jako dokumentalista i reporter, a obecnie zajmuje się m.in. prowadzeniem biura prasowego samoobrony w położonym ok. 30 km na południowy zachód od Kijowa Wasylkowie.
Jak dodaje, od tygodnia próbował zorganizować transport pomocy z Polski do Wasylkowa, do którego raczej nie docierała jak dotąd pomoc z zewnątrz. W zorganizowaniu dostawy podstawowych, bardzo potrzebnych produktów uczestniczyło kilka fundacji i osób prywatnych z różnych regionów Polski - mówi Marchyk.
Polacy, którzy przywieźli pomoc zabrali w drogę powrotną ponad 20 kobiet i dzieci; jadą teraz do Polski - zaznaczył przedstawiciel lokalnej samoobrony. "Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że dotarł do nas ten transport! Jesteście wielcy!" - podziękował Marchyk we wpisach w portalach społecznościowych.
W samej Wasylkowie, lokalna samoobrona przygotowuje się na nadejście Rosjan, którzy cały czas prowadzą ostrzał i naloty na okolice miasta. Chroniony przez regularne ukraińskie wojsko Wasylków nie jest celem dużych ataków sił rosyjskich, ale pojawiają się w nim mniejsze grupy dywersyjne wroga - mówił PAP w poniedziałek Marchyk. Podkreślał, że samoobrona zajmuje się również organizowaniem schronów, dostarczaniem jedzenia czy pomocą medyczną w mieście.
"W naszym schronie wolontariusze zorganizowali mały placyk zabaw dla dzieci, na którym mogą się bawić pod opieką wychowawców i psycholożki, organizujemy dla nich różne zajęcia, edukacyjne, plastyczne; nawet mały teatrzyk" - opowiada Marchyk pytany o sytuację dzieci. "We wtorek udało nam się urządzić prawdziwą imprezę dla dzieci, z muzyką, mogły się trochę poruszać, robimy to, by odwrócić ich uwagę od tego, co się dzieje na twarzach i w głowach ich rodziców, którzy zdają sobie sprawę z sytuacji i wiedzą, co się może jeszcze stać".
Autor: Jerzy Adamiak(PAP)
adj/ jar/