Wielkopolskie/ Umorzono śledztwo ws. masowego zatrucia pszczół
Pod koniec maja Prokuratura Rejonowa w Turku wszczęła śledztwo ws. spowodowania znacznych zniszczeń w przyrodzie poprzez masowe zatrucie pszczół miodnych w sześciu pasiekach w miejscowości Brudzyń. Prezes koła pszczelarskiego, która zawiadomiła policję w tej sprawie, poinformowała, że w wyniku zatrucia padła połowa owadów w należących do niej 46 pszczelich rodzinach, z których każda liczyła od 80 tys. do 100 tys. pszczół. Inni poszkodowani pszczelarze mieli stracić od 90 tys. do 150 tys. owadów.
Jak ustalono, pszczoły zbierały nektar z około 50 ha pół rzepaku położonych w pobliżu pasiek. 17 maja, między godz. 11 a 16 pola zostały opryskane środkiem ochrony roślin.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Koninie prok. Ewa Woźniak poinformowała w piątek PAP, że śledczy umorzyli prowadzone w tej sprawie postępowanie dotyczące spowodowania znacznych zniszczeń w przyrodzie. „Nikomu nie postawiono zarzutów, ponieważ ustalono, że rodziny pszczele odrodziły się w ciągu kilku tygodni. Ich właściciele ocenili szkody na łącznie kilkadziesiąt tysięcy złotych” – powiedziała.
Prokurator zaznaczyła, że przepisy karne, pod kątem których prowadzone było śledztwo, dotyczą spowodowania strat o znacznych rozmiarach. „Szkody pszczelarzy nie osiągnęły kwoty znacznych rozmiarów. Na tej podstawie postępowanie zostało umorzone, a śmierć pszczół będzie przedmiotem postępowania w sprawie o wykroczenie” – powiedziała.
Dodała jednak, że według ustaleń śledczych i opinii biegłych nie ma wątpliwości, by to właściciel gospodarstwa rolnego poprzez oprysk pola doprowadził do zatrucia pszczół. „Grozi mu odpowiedzialność cywilna. Zawiadomiono w tej sprawie Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska i Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Poznaniu" - wyjaśniła prok. Woźniak.
"W ocenie biegłych bezpośrednią przyczyną śmierci pszczół była substancja o nazwie deltametryna, która może pochodzić z wycofanych z użycia środków ochrony roślin" - wskazała prokurator.
Dodała, że w próbkach pobranych ze zbiorników maszyny, którą opryskano pola znaleziono te same trujące substancje, które wykryto w padłych owadach. "Właściciel gospodarstwa twierdzi, że nie wie, w jaki sposób w zbiornikach maszyny do oprysków znalazły się te substancje, bo on do nich niczego nie dolewał" -powiedziała Woźniak.
Poszkodowani pszczelarze mogą wystąpić na drodze cywilnoprawnej o odszkodowanie od właściciela gospodarstwa rolnego, który z kolei odpowie za wykroczenie dotyczące nieprzestrzegania zapisów ustawy o środkach ochrony roślin. Za spowodowanie zniszczeń o znacznych rozmiarach w świecie roślinnym lub zwierzęcym rolnikowi groziłaby kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności.(PAP)
Autor: Szymon Kiepel
szk/ dki/