Akcje te odbywają się cyklicznie od kilku miesięcy. Wieczorem pod pomnik bł. ks. Jerzego Popiełuszki gdzie stoją symboliczne portrety Borys i Poczobuta w czwartek przyszli działacze mniejszości polskiej z Białorusi, Białorusini mieszkający w Białymstoku, mieszkańcy miasta, także przedstawiciele organizacji mniejszości białoruskiej w Polsce. Główny cel tych akcji to przypominanie o aresztowanych, wyrażanie solidarności z nimi, domaganie się, by zostali uwolnieni.

Działaczka zarządu głównego Związku Polaków na Białorusi, przebywająca w Białymstoku Maria Ciszkowska, która sama spędziła w więzieniu na Białorusi dwa miesiące, po czym musiała opuścić ten kraj bez prawa powrotu (Borys i Poczobut na taki wyjazd z Białorusi - w zamian za uwolnienie - się nie godzą), przypomniała, że Andżelika Borys i Andrzej Poczobut siedzą w więzieniu od ośmiu miesięcy, a areszt przedłużono im do 26 lutego 2022 r.

"To dla nas ogromny ból, szok, ale nie możemy pokazywać swojej słabości. Musimy być mocni, cierpliwi" - mówiła Ciszkowska. Jak dodała, Andżelika Borys i Andrzej Poczobut siedzą w więzieniu za to, że uczyli języka polskiego dzieci i młodzież, pielęgnowali tradycje narodowe, obchodzili święta religijne, dbali o miejsca pamięci.

"Za to, że pokazywali swoim własnym przykładem swą wielką miłość do Polski" - zauważyła Ciszkowska. Podkreśliła, że cierpią w więzieniu za podtrzymywanie polskiej tożsamości. "Nie zgadzamy się na to, że oni są pozbawieni tych ludzkich praw obywatelskich, że nie mają należnej pomocy medycznej, że nie są im przekazywane informacje, że nie dostają listów, pocztówek" - oświadczyła działaczka.

Na przyniesionych w czwartek transparentach znalazły się takie słowa: "Siedzą, bo są Polakami", "Żywie Biełaruś", "Solidarni z Białorusią", trzymano portrety Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta, hasła z domaganiem się wolności dla więźniów politycznych. Ze świeczek ułożono napis "Wolność". Były też flagi: biało-czerwona i biało-czerwono-biała z nałożonymi na nie symbolicznymi kratami.

Ciszkowska podkreślała, że nie wolno zapomnieć o siedzących w więzieniach prześladowanych przez reżim białoruski. Dlatego przez miesiąc, od czwartku, np. przychodząc do siedziby podlaskiego oddziału stowarzyszenia Wspólnota Polska można napisać życzenia świąteczne na Boże Narodzenie czy inne słowa, przesłanie, wyrazy wsparcia do aresztowanych.

"Każdy może napisać kilka słów w języku w jakim potrafi" - dodała Ciszkowska. Według niej, być może uda się choć kilka tych życzeń przekazać do więzienia. "Nie tracimy nadziei" - mówiła. "Z własnego doświadczenia wiem, jak cenna jest informacja dochodząca do więźniów politycznych" - dodała.

Ciszkowska powiedziała, że codziennie jest oczekiwanie na to, że liderzy Związku Polaków będą wypuszczeni z więzienia, a informacja o przedłużeniu im aresztu boli. "Oczywiście, że to wszystko załamuje, ale nie tracimy nadziei. Oczekujemy tu ich codziennie na wolności" - mówiła dziennikarzom Ciszkowska. Opowiadała, że trudno jest jej cieszyć się pobytem na wolności, gdy inni siedzą w więzieniu, ale stara się wykonywać wiele obowiązków, działać.

Druga z Polek, które były aresztowane i musiały w zamian za uwolnienie wyjechać z Białorusi - Irena Biernacka - wskazała, że przyniesiono na akcję flagi z symbolicznymi kratami, aby pokazać, że "my przez ten reżim nie możemy być wolnymi".

"My razem i Polacy, i Białorusini, mamy naszą wspólną historię, mamy swoją ojczyznę, swoją ojcowiznę. Ojcowizna to ziemia naszych ojców, to nasza historia, to nasza geografia, to nasza literatura, to, co nas razem wszystkich wiąże" - powiedziała Biernacka. Dodała, że chciałaby, aby wszyscy i Polacy i Białorusini trzymali się razem, wspólnie brali udział w akcjach solidarności.(PAP)

autor: Izabela Próchnicka

kow/ par/