Tajlandia/ Dziesiątki birmańskich uchodźców zatrzymanych na granicy
Zatrzymana grupa 34 uchodźców w poniedziałek schroniła się w przygranicznym lesie w tajlandzkiej prowincji Kanchanaburi, 14 kolejnych osób zatrzymano, gdy samochodem próbowały przedostać się w głąb kraju. Według dziennika „Khao Sod” są wśród nich zarówno osoby szukające pracy w fabrykach i na budowach, jak i uchodźcy polityczni. Za przewiezienie przez granicę wszyscy mieli zapłacić przemytnikom po 20 tys. bahtów (ponad 2300 zł).
Rzecznik ministerstwa obrony Tajlandii, gen. Kongcheep Tantrawanich przekazał, że liczba uchodźców z Mjanmy powiększa się, ponieważ po drugiej stronie granicy nie ustają starcia rządowego wojska (Tatmadaw) z partyzantkami etnicznymi. Pod koniec roku, gdy przyjdzie sucha i chłodniejsza pogoda, spodziewana jest intensyfikacja walk, która prawdopodobnie doprowadzi do kolejnej fali ucieczek – ocenił.
Opozycyjny birmański portal Irrawady podał we wtorek, że w miniony weekend wojskowa artyleria ostrzelała pozycje bojowników w rejonie miasteczka Mongpai w przygranicznym stanie Szan. W efekcie około tysiąca osób zostało zmuszonych do porzucenia swoich domów. Wcześniej intensywne walki trwały w sąsiednim stanie Kayin. Wiosną MSZ Tajlandii potwierdziło, że w ich wyniku w królestwie schroniły się tysiące ludzi. Zapewniło też, że zostanie im udzielona niezbędna pomoc humanitarna.
Tajlandzkie służby starają się jednak ograniczyć nielegalną imigrację z Mjanmy. Jak poinformował dziennik „Bangkok Post” tylko w październiku policja aresztowała około 120 Birmańczyków próbujących nielegalnie przekroczyć granicę i sześcioro pomagających im obywateli Tajlandii. Władze nakazały też wyburzenie straganów rozstawionych wzdłuż transgranicznej drogi. Budki handlarzy miały być używane przez migrantów jako schronienia.
Trwające w przygranicznych regionach Birmy walki Tatmadaw z etnicznymi partyzantkami rozpoczęły się wkrótce po wojskowym przewrocie z 1 lutego. Generałowie obalili wówczas demokratycznie wybrany rząd Aung San Suu Kyi i siłą przejęli władzę, co doprowadziło do masowych, krwawo tłumionych protestów i pogłębienia kryzysu gospodarczego. W coraz bardziej brutalnym konflikcie z mniejszościami etnicznymi armia często używa nieproporcjonalnej siły, w tym samolotów i śmigłowców.
W czwartek specjalna wysłanniczka ONZ do Birmy Christine Schraner Burgener określiła panującą tam sytuację mianem wojny domowej.
Tomasz Augustyniak (PAP)
tam/ tebe/