Tokio/kajakarstwo - Rosolska: w nocy znów będę tupała i krzyczała do telewizora
"Oglądanie zmagań olimpijskich w roli widza jest dla mnie niesamowicie stresujące" - powiedziała Rosolska, bardziej znana pod panieńskim nazwiskiem Mikołajczyk.
Medalistka olimpijska z Pekinu (2008), Londynu (2012) i Rio de Janeiro (2016) w K2 na 500 m przyznała, że startując w zawodach, można było rozładować stres, a teraz po prostu z całych sił chciałaby, aby koleżankom z kadry poszło jak najlepiej.
"Niech wchodzą do finałów, bo jeszcze przed nimi półfinały, i już jutro sięgają po medale. Trudno się ogląda. Za dużo emocji jak dla mnie. Śledzę wyścigi na stojąco. Raczej nie siadam. (...) Ja tak kocham kajaki, że nie mam problemu, aby wstać w środku nocy i oglądać transmisję. Dodatkowo to takie godziny, że mój mały syn śpi. Tylko w dzień nie bardzo mam czas to odespać, ale dam radę" - relacjonowała swoje pierwsze kibicowskie doświadczenia z igrzysk niezwykle utytułowana zawodniczka.
Rosolska wierzy, że podopieczne trenera polskiej kadry Tomasz Kryka po prostu osiągną w igrzyskach swoje cele.
"Niech to wszystko zakończy się tym, czego one dla siebie chcą. Ja chciałabym dla nich medali. (...) Niczego nie mogę obiecać, bo to nie moja rola, ale wierzę, że będzie dobrze. (...) Po eliminacjach widać dobre przygotowanie dziewczyn. Nie mogę im jednak pomóc, więc muszę zaciskać kciuki" - wskazała.
Dodała, że jej mąż Rafał Rosolski — również kajakarz — jest teraz na zgrupowaniu męskiej kadry w Zakopanem. Tam razem z kolegami z kadry wstają w nocy i śledzą rywalizację w Tokio.
"Mój syn ma 2,5 roku, więc nie sposób byłoby go budzić na wspólne oglądanie, chociaż zna swoje ciocie pływające kajakami. Wie, które są które. W środku nocy byłby jednak marudny, a nie oglądał ze mną. Śledzę więc to wszystko sama w ciszy. Może i dobrze, bo ludzie by się ze mnie śmiali. Bo mocno tupię przed telewizorem. Cisza jest dookoła, ale ja przed tym telewizorem jestem głośna. Komentuję wszystko na gorąco. Gadam do dziewczyn +płyń Marta, płyń+, +dawaj Najka+, +dziewczyny jeszcze kawałek+, +teraz ruszymy+. Tak sobie jakoś człowiek mówi (śmiech). Wiem, że w niczym im nie pomagam, ale chyba dzięki temu troszeczkę łatwiej ze mnie uchodzą emocje" - powiedziała Rosolska.
W jej ocenie koleżanki z kadry na pewno oddadzą w Tokio całe swoje serce, położą na szali wszystko, co mają.
"Każda zostawi w torze całą siebie. A co to da? Wynik pojawi się dopiero na mecie" - podkreśliła popularna "Becia".
We wtorek przed szansą zdobycia medalu staną kajakarki Marta Walczykiewicz w K1 200 m oraz Karolina Naja i Anna Puławska w K2 500 m. Walczykiewicz, srebrna medalistka olimpijska z Rio de Janeiro, wystartuje w półfinale o godz. 2.30, a finał jest zaplanowany na 4.37.
Z kolei Naja i Puławska popłyną w półfinale o 3.30 (finał o 5.46). W tej konkurencji Polki stawały na podium w pięciu ostatnich igrzyskach, a Naja dwukrotnie z Beatą Mikołajczyk, sięgając po brąz w Londynie i w Rio de Janeiro. Puławska z kolei debiutuje w tej imprezie. (PAP)
autor: Tomasz Więcławski
twi/ cegl/