Narzekają na nieopłacalność produkcji rolnej. Rolnicy dążą do zmian systemowych
- Sytuacja na rynku trzody chlewnej jest dramatyczna - powiedział w porannej rozmowie "W cztery oczy" Marek Krupa, hodowca trzody z Borek Wielkich w gminie Olesno, który brał udział we wczorajszych (28.01) protestach zorganizowanych przez AGRO Unię.
- Byli "krowiarze, zbożowcy". Ci ostatni wiedzą, że ponad 80% zbóż idzie na pasze. Jak te nasze świnki zlikwidujemy, a będzie urodzajny rok, to zboże będzie po 300 zł, a nie po 800 zł. Zbożowcy, mleczarze, ci którzy tuczą bydło mięsne i my trzodziarze jedziemy na tym samym wózku.
- Jeśli chodzi o walkę z Afrykańskim Pomorem Świń, to uważam, że w polityce unijnej jesteśmy ogrywani - dodaje Marek Krupa.
- U nas nie wiedziano, co zrobić z tucznikami, one nam przerastały, więc świnie utylizowano, palono zdrowe mięso, bo najpierw było to wszystko przebadane. Teraz się okazuje, że instytucje, które podlegają Ministerstwu Rolnictwa wydały zezwolenie na pół roku na import mięsa z litewskich czerwonych stref. To są miejsca najbardziej zagrożone chorobą. Ja nie mówię, że to jest złe mięso, ono na pewno jest zdrowe, tak samo jak nasze było zdrowe - dodaje.
Rolnicy w ramach protestu wczoraj (28.01) spowalniali ruch na drogach krajowych 45 i 11. Zapowiadają, że mają dużo determinacji, aby uzyskać korzystne zmiany.
- Nie jestem zdziwiony, że rolnicy wyszli na ulicę. Zresztą to nie pierwsza grupa zawodowa, która w ostatnim czasie protestuje - powiedział w "Poglądach i osądach" wicemarszałek Stanisław Rakoczy.
- Nas nie chciano słuchać, składaliśmy projekt ustawy, która mogła zatrzymać Afrykański Pomór Świń - dodaje gość Radia Opole. - ASF rozlał się po Polsce jak zaraza, jak myśmy odchodzili było kilka ognisk, w tej chwili jest 300. To oczywiście powoduje określone konsekwencje, bo to nie tylko likwidacja i wybijanie stad, ale to powoduje niekontrolowany import wieprzowiny z zagranicy, przeciwko czemu protestują rolnicy. Mamy także wielkie straty sadowników, zablokowane rynki wschodnie. Jabłka nam zgniły, nikt ich nie chciał, a my w supermarketach nie płaciliśmy mniej.
- Nierozwiązana pozostaje także kwestia odszkodowań za suszę - dodaje wicemarszałek.
- Rolnicy nie mają zbyt wielu możliwości prezentowania swoich postulatów, dlatego wychodzą na ulicę, chcą być zauważeni - dodaje.