Krytyki systemu powiadamiania ratunkowego ciąg dalszy
Dyrektor nyskiego ZOZ-u powiadomił Ministerstwo Zdrowia oraz krajowego konsultanta ds. medycyny ratunkowej. Starosta poświęci tej sprawie czwartkowy (10.01) zarząd powiatu. Z kolei zastępca dyrektora nyskiego ZOZ-u, dr Marek Szymkowicz, zapowiada, że jako przewodniczący komisji zdrowia zainteresuje tematem sejmik wojewódzki.
– Być może wyjazdy wynikają z tego, że w Centrum Powiadamiania Ratunkowego nie ma osoby, która zna specyfikę powiatu nyskiego. Dublowanie się wyjazdów, albo wysyłanie karetki z Nysy do Prudnika, w czasie kiedy w Prudniku zobaczono karetkę pod szpitalem, może to sugerować. Uważam, że system ratownictwa medycznego to nie jest system, w którym karetka jedzie zawsze tam, gdzie ktoś zadzwoni. A tu, proszę bardzo: co czwarty wyjazd to upojenie alkoholowe, powierzchowny uraz głowy w upojeniu alkoholowym – i jedzie karetka specjalistyczna S1 z Nysy, np. do Starowic pod granicę z Czechami, do Głuchołaz. Dalej rozpoznanie: „Nikogo nie zastano”. A w Głuchołazach stacjonuje karetka podstawowa – przytacza dr Szymkowicz.
– To są karetki specjalistyczne. Karetka P z ratownikami stacjonująca w Głuchołazach podniosła pijanego, który pomachał lekarzowi karetki S przyjeżdżającego do niego na sygnale. Wszystko to dzieje się bezkarnie. Na razie nikt nie zgłasza oficjalnie tych rzeczy, a powinien do prokuratury. Totalny bałagan. I żeby było śmieszniej, szpitalny oddział ratunkowy stał się w tej chwili nocno-świąteczną pomocą – skarży się dr Norbert Krajczy, dyrektor nyskiego ZOZ-u.
– Liczba wyjazdów zespołów ratunkowych z samego terenu Nysy wzrosła o 40%. To niepokojące, że od kilku dni zespoły ratownictwa medycznego typu P krążą po przychodniach w Nysie, zwożą osoby, które przyszły do przychodni pieszo – zwraca uwagę ordynator oddziału ratunkowego dr Kazimierz Błoński. – Przywożą na szpitalny oddział ratunkowy pacjenta z grypą. Jest po 200 osób. Czarno, ciasno, totalne wariactwo – stwierdza dr Krajczy.
– Zdecydowanie wzrosła liczba kilometrów przejechanych przez karetki, jeżdżą po dwie do wezwania. Na poziomie dyspozytorów brakuje dokładnie zebranego wywiadu – podkreśla Szymkowicz.
– Zajmiemy się tym na forum sejmiku wojewódzkim – zapowiada. Analiza musi trafić na komisję zdrowia, na pewno będzie proszony dyrektor Ireneusz Sołek, przedstawiciel wojewody, by przedstawić dalsze działania. To kwestia dopasowania liczby dyspozytorów, ich orientacji w terenie i przygotowania do tego, by przyjmować wezwania – mówi Szymkowicz.
– Cały czas przyglądamy się sprawie, po miesiącu funkcjonowania nowego systemu dojdzie do analizy i wyciągnięcia wniosków – zapewnia Szymon Ogłaza, dyrektor biura wojewody. – Wielokrotnie już powtarzałem: wszystkie sygnały będą przedmiotem analizy. Wszystkie przypadki są przez nas spisywane. W sensownym momencie, czyli po ok. miesiącu – tak umówiliśmy się z dyrektorem Sołkiem – zostanie przeprowadzona szczegółowa analiza, również z udziałem wszystkich dysponentów. Tak dla dyrektora Krajczego i dra Błońskiego, jak dla dyrektora Sołka oraz dla mnie sytuacja jest zupełnie nowa – podkreśla Ogłaza. Wniosków należy spodziewać się po 20 stycznia.
Przeczytaj także:
„99% uwag do powiadamiania ratunkowego niezasadnych”
Posłuchaj rozmowy z dyrektorem Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego
Kontrowersje wokół systemu powiadamiania ratunkowego
Skarżą się na nowy system powiadamiania ratunkowego
Emocje wokół nowego systemu zarządzania karetkami
Chaos w pracy nyskich karetek pogotowia
Posłuchaj informacji:
Dorota Kłonowska (oprac. WK)