"Żarty się skończyły". Rolnicy przyjechali do Opola i chcieli rozmawiać z wojewodą [ZDJĘCIA, FILM]
Tym razem opolscy rolnicy wjechali do centrum stolicy regionu i "zaparkowali" przed Opolskim Urzędem Wojewódzkim. To spowodowało bardzo duże utrudnienia dla kierowców, głównie na ulicy Piastowskiej, która została zablokowana. Przepuszczane były tylko autobusy MZK.
Przyjechało ponad 200 osób i 50 traktorów. Protestujący chcieli przede wszystkim spotkać się z wojewodą opolskim i dowiedzieć się, co z ich postulatami. Jak podkreślają nie mają już czasu na obietnice.
- Sprawy zachodzą za daleko. Jest 20 dni od protestu ostrzegawczego i nie ma najmniejszej refleksji wśród rządzących. - Skończyły się żarty. Czekaliśmy przez tydzień na rondzie, nikt nas nie odwiedził, więc postanowiliśmy przyjechać tu. Jest nas garstka, ale przyjedziemy wszystkimi powiatami, jest 11 w województwie. Jeśli tak będą załatwiane sprawy, to my się postaramy tu pofatygować. - Traktują nas jak powietrze, a to jest największa siła w Polsce, która została i może zastrajkować.
Do rolników wyszedł wicewojewoda opolski Piotr Pośpiech. Zaproponował, aby ci oddelegowali kilka osób i podjęli dyskusję w urzędzie. Jednak rolnicy postawili sprawę jasno, że rozmawiać będą tylko z wojewodą.
- Chcę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktoś z nas nie wyszedłby do rolników. Tak jak mówiłem na zewnątrz, tak naprawdę nie ma sporu i to mnie trochę dziwi. Rozumiem zdenerwowanie, eskalację tego protestu, ale dziwi mnie, że nie chcemy usiąść i pogadać, skoro po stronie naszej, Rady Ministrów, ministra rolnictwa nie ma zdecydowanego "nie" - wyjaśnia Piotr Pośpiech, wicewojewoda opolski.
Dodajmy, że rolnicy zapowiedzieli, że dopóki wojewoda opolska nie spotka się z nimi, to oni będą protestować przed urzędem wojewódzkim.
Na ten moment nie ma informacji, do której godziny akcja protestacyjna przy ulicy Piastowskiej może potrwać.
- Sprawy zachodzą za daleko. Jest 20 dni od protestu ostrzegawczego i nie ma najmniejszej refleksji wśród rządzących. - Skończyły się żarty. Czekaliśmy przez tydzień na rondzie, nikt nas nie odwiedził, więc postanowiliśmy przyjechać tu. Jest nas garstka, ale przyjedziemy wszystkimi powiatami, jest 11 w województwie. Jeśli tak będą załatwiane sprawy, to my się postaramy tu pofatygować. - Traktują nas jak powietrze, a to jest największa siła w Polsce, która została i może zastrajkować.
Do rolników wyszedł wicewojewoda opolski Piotr Pośpiech. Zaproponował, aby ci oddelegowali kilka osób i podjęli dyskusję w urzędzie. Jednak rolnicy postawili sprawę jasno, że rozmawiać będą tylko z wojewodą.
- Chcę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktoś z nas nie wyszedłby do rolników. Tak jak mówiłem na zewnątrz, tak naprawdę nie ma sporu i to mnie trochę dziwi. Rozumiem zdenerwowanie, eskalację tego protestu, ale dziwi mnie, że nie chcemy usiąść i pogadać, skoro po stronie naszej, Rady Ministrów, ministra rolnictwa nie ma zdecydowanego "nie" - wyjaśnia Piotr Pośpiech, wicewojewoda opolski.
Dodajmy, że rolnicy zapowiedzieli, że dopóki wojewoda opolska nie spotka się z nimi, to oni będą protestować przed urzędem wojewódzkim.
Na ten moment nie ma informacji, do której godziny akcja protestacyjna przy ulicy Piastowskiej może potrwać.