"Nasze dzieci są dyskryminowane". Samorząd województwa chce przywrócenia godzin języka niemieckiego
Jak mniejsza liczba godzin wpłynęła na naukę dzieci oraz co zrobić, żeby tej dyskryminacji nie było. O tym rozmawiano w urzędzie marszałkowskim podczas konferencji "Nauczanie języka niemieckiego - rok dyskryminacji". W dyskusji udział wzięli przede wszystkim nauczyciele i samorządowcy.
- Edukacja językowa to nie tylko sposób na porozumiewanie się, ale również zdobywanie pracy. W przypadku naszego regionu spowodowało to zabranie możliwości rozwoju gospodarczego - mówi Zuzanna Donath-Kasiura, wicemarszałek województwa opolskiego.
- Stało się bardzo źle. Mamy nadzieję, że to się zmieni, ale trzeba podsumować to, co się stało. Trzeba się zastanowić, co można zrobić, aby spróbować przeciwdziałać negatywnym skutkom dyskryminacji.
Rafał Bartek, przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim podkreśla, że ta dyskryminacja trwa już drugi rok szkolny i coraz bardziej zaczynamy odczuwać jej skutki.
- Docierają do nas głosy, które płyną od nauczycieli, którzy realizują nasze projekty pozaszkolne mniejszości niemieckiej, o coraz to większym zróżnicowaniu poziomów znajomości tego języka wśród dzieci. Widać już tę różnicę między tymi dziećmi, które w szkole mają w chwili obecnej dostęp do jednej godziny, a tymi, gdzie samorządy tych godzin dodały.
Zdaniem Agaty Makioli, nauczycielki języka niemieckiego w PSP w Walcach, gdyby nie zaangażowanie samorządu, który dodał jedną godzinę, to dzieci straciłyby bardzo dużo.
- Wskoczenie później na takie tory, po roku, po dwóch przerwy, to jest bardzo ciężkie, zwłaszcza dla tych najmłodszych dzieci. Aczkolwiek tej jednej godziny brakuje, to widać. Dwie godziny a trzy w procesie dydaktycznym to jest ogromny brak. Tutaj chodzi o to, co jeszcze przez jedną godzinę można z uczniem zrobić, o to, co można mu jeszcze przekazać.
Wicemarszałek Zuzanna Donath-Kasiura zapowiedziała, że samorząd województwa opolskiego na pewno nie odpuści i będzie robił wszystko, aby przekonać nowy rząd do przywrócenia godzin języka niemieckiego.
- Stało się bardzo źle. Mamy nadzieję, że to się zmieni, ale trzeba podsumować to, co się stało. Trzeba się zastanowić, co można zrobić, aby spróbować przeciwdziałać negatywnym skutkom dyskryminacji.
Rafał Bartek, przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim podkreśla, że ta dyskryminacja trwa już drugi rok szkolny i coraz bardziej zaczynamy odczuwać jej skutki.
- Docierają do nas głosy, które płyną od nauczycieli, którzy realizują nasze projekty pozaszkolne mniejszości niemieckiej, o coraz to większym zróżnicowaniu poziomów znajomości tego języka wśród dzieci. Widać już tę różnicę między tymi dziećmi, które w szkole mają w chwili obecnej dostęp do jednej godziny, a tymi, gdzie samorządy tych godzin dodały.
Zdaniem Agaty Makioli, nauczycielki języka niemieckiego w PSP w Walcach, gdyby nie zaangażowanie samorządu, który dodał jedną godzinę, to dzieci straciłyby bardzo dużo.
- Wskoczenie później na takie tory, po roku, po dwóch przerwy, to jest bardzo ciężkie, zwłaszcza dla tych najmłodszych dzieci. Aczkolwiek tej jednej godziny brakuje, to widać. Dwie godziny a trzy w procesie dydaktycznym to jest ogromny brak. Tutaj chodzi o to, co jeszcze przez jedną godzinę można z uczniem zrobić, o to, co można mu jeszcze przekazać.
Wicemarszałek Zuzanna Donath-Kasiura zapowiedziała, że samorząd województwa opolskiego na pewno nie odpuści i będzie robił wszystko, aby przekonać nowy rząd do przywrócenia godzin języka niemieckiego.
mniejszość niemiecka, język, nauka, godziny, dyskryminacja, uczniowie, nauczyciele, samorządy, konferencja, Zuzanna Donath-Kasiura, wicemarszałek województwa opolskiego, Rafał Bartek, przewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców na Śląsku Opolskim, Agata Makiola, nauczycielka języka niemieckiego w PSP w Walcach